Jak donoszą poznańskie media ("Głos Wielkopolski", portal informacyjny RMF24), w stolicy Wielkopolski po raz kolejny może dojść do odstrzału dzików. Tym razem sprawa dotyczy dzielnicy Naramowice, gdzie ostatnio widywano watahy dzików. W żadnym artykule nie ma jednak mowy o realnym zagrożeniu dla mieszkańców ze strony dzików. Pojawia się jedynie wzmianka o rzekomym zaatakowaniu człowieka na stacji benzynowej, co nie zostało poparte żadnymi dowodami i brzmi bardziej jak bezpodstawna pogłoska niż rzeczywista sytuacja. Z przytoczonych wypowiedzi mieszkańców można raczej wywnioskować, że dziki w niczym im nie przeszkadzają.
Kolektyw VegeON!, jako grupa działająca na rzecz obrony praw zwierząt, zdecydowanie sprzeciwia się myślistwu dopatrując się w nim krwawej rozrywki. Stąd odstrzał dzików, jaki ma już miejsce i będzie je mieć nadal na terenie Poznania, jest niedopuszczalny i mówimy mu kategoryczne "nie". Wiadomym jest, że jeżeli decyzję o tym, co ma się stać z dziką zwierzyną w mieście podejmują w dużej mierze myśliwi, to trudno spodziewać się podjęcia innych kroków w tym kierunku.
Dzika zwierzyna coraz częściej pojawia się na terenach miejskich i podmiejskich. Zwierzęta można dzisiaj spotkać praktycznie w każdym mieście w Polsce, Europie i na świecie. W dzisiejszych czasach, gdy miasta rozrastają się coraz bardziej, niszcząc przy tym naturalne miejsca bytowania dzikiej zwierzyny, dochodzi do sytuacji, w której zwierzęta takie jak dziki muszą przystosować się do nowych warunków. Ponadto kultura konsumpcjonizmu i związana z tym nadmierna produkcja dóbr, doprowadziła do sytuacji, w której ogromna ilość produktów spożywczych zostaje wyrzucanych do kontenerów na śmieci. Miejsca takie stają się dla wszystkożernych dzików prawdziwą oazą na mało zalesionych (a co za tym idzie ubogim w pożywienie) terenach miejskich i podmiejskich. W dodatku dzik w mieście unika konkurencji, jaką stwarzały mu inne zwierzęta w ich naturalnym środowisku. Prawda jest taka, że winę za obecność dzików w mieście ponosi człowiek, który urbanizuje tereny zamieszkałe przez te zwierzęta, jednocześnie stwarzając w mieście idealne środowisko dla ich bytowania. To człowiek zniszczył lasy, naturalne środowisko tych zwierząt, a teraz - kiedy one starają się po prostu przeżyć – jedynym rozwiązaniem jest zabijanie.
Odstrzał dzików jest rozwiązaniem, które jest dla nas nie do przyjęcia i wyrażamy swój stanowczy sprzeciw wobec takim procederom. Najpierw powinno się przeanalizować sytuację i zbadać, czy zwierzęta te rzeczywiście komukolwiek przeszkadzają. W bezpośrednim kontakcie z tymi zwierzętami nie można zarazić się żadną groźną chorobą ( jedynym problemem może okazać się włośnica, jednak nią można zarazić się jedynie po zjedzeniu mięsa dzika zarażonego larwami włośnia) . Dlatego chcemy podkreślić, że kontakt z żywym zwierzęciem czy chociażby z jego odchodami nie ma tutaj najmniejszego znaczenia.
Faktem jest, że niektóre miasta w Polsce zdecydowały się na odstrzał dzików, ale może warto brać przykład z takich, które postępują w bardziej humanitarny sposób ( jako przykład możemy podać chociażby Olsztyn, gdzie zwierzęta trafiają do specjalnych zagród- pułapek, a następnie wywożone są do specjalnie wydzielonej części lasu, gdzie mają na powrót "zdziczeć" i nauczyć się same zdobywać pożywienie).
Jeżeli nie chcemy dzików w mieście, stwórzmy im alternatywę. Urzędnicy z Zakładu Lasów Państwowych powinni przy rozdysponowywaniu pieniędzy w budżecie na ten rok więcej przeznaczyć na zalesianie nowych terenów, w których zwierzęta będą mogły bezpiecznie bytować. Ponadto edukujmy mieszkańców, jak postępować z dziką zwierzyną. W Polsce istnieje już wiele organizacji pro-animalistycznych, które zawsze służą pomocą i wiedzą.
Problem jaki należy także poruszyć przy tej okazji to zagrożenia związane z polowaniami. Jak wiadomo podczas rzezi zwierząt, jaką urządzają sobie myśliwi pod płaszczykiem tzw. regulacji pogłowia, niejednokrotnie dochodzi do wypadków. Postrzeleni zostają przypadkowi ludzie, uczestnicy polowań lub zwykli spacerowicze, w tym także dzieci. W mediach bardzo często pojawiają się informacje na ten temat. Omyłkowo myśliwi strzelają również do psów i innych zwierząt domowych. Nie wspominając już o wypadkach, gdy osoby zajmujące się myślistwem zaczynają w kłótni czy też pod wpływem alkoholu strzelać do samych siebie, jak to miało miejsce w Skokach niecały rok temu. Wiedząc o tym wszystkim, zastanówmy się, czy na pewno chcemy, aby uzbrojeni po zęby oprawcy zwierząt grasowali po naszych osiedlach? Nawet jeśliby polowania miały odbywać się w nocy, jaką mamy pewność, że nic złego nie przytrafi się przypadkowej osobie, która wyszła z psem na wieczorny spacer?
Podkreślamy raz jeszcze, że jesteśmy przeciwni polowaniom . Człowiek nie powinien rościć sobie prawa regulowania przyrody, kiedy sam stanowi główny czynnik, który naturalną równowagę burzy. Apelujemy o alternatywne rozwiązywanie takich kwestii. Sprzeciwiamy się odstrzałowi dzików i żądamy natychmiastowego zaprzestania polowań na te zwierzęta, uznając decyzję powiatowego lekarza weterynarii oraz urzędników Zakładu Lasów Państwowych za bezpodstawne Problem dzikiej zwierzyny w mieście można rozwiązać w sposób humanitarny, niezagrażający ani mieszkańcom miasta ani niczemu winnym dzikom, które, podkreślmy raz jeszcze, jak każde inne stworzenie chcą po prostu żyć.
Kolektyw VegeON!
Więcej przeczytasz na
blogu VegeOn!