Środowy mroźny poranek. Na Rozbrat przy ul. Pułaskiego przychodzi rzeczoznawca, komornik i policjanci. Chwilę negocjują z anarchistami przy bramie, w końcu zostają wpuszczeni na teren skłotu. Nie mogą wchodzić do żadnego z budynków. - Rzeczoznawca przyszedł na nowo wycenić zajęty przez nas teren - opowiada Marek Piekarski z Rozbratu. Od jego pierwszej wizyty na skłocie minął dokładnie rok. - Udało nam się dowiedzieć, że wtedy wyceniono Rozbrat na 6 mln zł. Teraz jego cena pewnie wzrośnie. Od komornika dowiedzieliśmy się też, że licytacja Rozbratu odbędzie się w ciągu najbliższych trzech miesięcy - dodaje.
Działka zajmowana przez anarchistów jest atrakcyjnie położona. Ale skłotersi liczą, że jej licytacja nie spotka się z dużym zainteresowaniem deweloperów. Potencjalni inwestorzy będą musieli liczyć się z tym, że anarchiści nie oddadzą Rozbratu bez walki.
- Na pewno nie dojdzie do takiej sytuacji, że przyjdzie do nas jakiś facet z nakazem eksmisji, a my grzecznie sobie pójdziemy. Od 14 lat tworzymy historię tego miejsca. Nie zamierzamy się nigdzie przenosić - zaznacza Piekarski. - Nie chcemy iść na noże. Wysyłaliśmy pisma do komornika, banku i sądów. Wszyscy odpisali nam, że nie jesteśmy stroną w sprawie. Nikt nie chce z nami rozmawiać - dodaje Marek Piekarski.
W Europie było już kilka przypadków "uratowania" skłotów. Kiedy w Berlinie usiłowano zlicytować skłot Kopi, który mieści w przedwojennej kamienicy, przez dłuższy czas nikt nie był zainteresowany kupnem terenu. Potencjalni inwestorzy nie chcieli ryzykować zadym z anarchistami, którzy wcześniej setkami wychodzili na ulice podczas demonstracji w obronie Kopi. Po kilku nieudanych licytacjach w końcu znalazł się kupiec, który kupił teren za 800 tys. euro. Znacznie poniżej jego rynkowej wartości. - Kupcem okazała się osoba podstawiona przez albańską mafię - opowiada Piekarski. - Teraz berlińscy anarchiści wynajmują od niej budynek za symboliczną złotówkę - dodaje.
Z kolei mieszkańcy Christianii, legendarnego skłotu w Kopenhadze, zostali uznani przez duńskie władze za społeczność niezależną. Skłot działa już od niemal 40 lat i nie jest zagrożony likwidacją. Co więcej, dziś jest jedną z największych atrakcji turystycznych Kopenhagi.
Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań
Michał Wybieralski, 2009-01-16