Grobelny - kasjer, czy gospodarz Poznania?

Grobelny - kasjer, czy gospodarz Poznania?

  • Lech Mergler
  • piątek, 20 listopad 2009
W słynnej powieści "1984" George'a Orwella policja to ministerstwo miłości, a propaganda to ministerstwo prawdy. W Poznaniu zabudowę klinów zieleni ekipa prezydencka nazywa ich ochroną (Sołacz, Bielniki, okolice Malty, Lasku Marcelińskiego, Dębina, Golęcin), dotyczy to też terenów pod parki (Rataje). Planowanie gigantycznych wydatków na autostrady miejskie to priorytet dla komunikacji publicznej ("Program drogowy"), a blokowanie szynobusu na lotnisko Ławica i do Przeźmierowa albo wiaduktu nad torami kolejowymi w ulicy Grunwaldzkiej do Plewisk, to proaglomeracyjna polityka transportowa. Zapowiadany na inauguracji prezydenta priorytet dla rozwoju społeczeństwa obywatelskiego to - w realizacji - komercyjne czynsze dla NGO-sów w lokalach miejskich i nici z centrum organizacji pozarządowych i wolontariatu. Oraz fasadowe "konsultacje społeczne", od których nic nie zależy. Dalej: oszczędności w budżecie to Rock in Rio i wiadukty nad wirtualną III ramą. A hasło "Poznań stawia na sport" oznacza, poza gigant-kasą na stadion Lecha i imprezami na Malcie, dewastację sportowych obiektów, stadionów, hal, boisk, pływalni, i treningi pod mostem mistrzyni świata w rzucie młotem. Oraz nasycenie basenami mniejsze, niż mają okoliczne wsie i miasteczka...
Dlatego, wbrew Jackowi Jaśkowiakowi [autor artykułu "Rower dla prezydenta Grobelnego", "Gazeta" z 19 października - przyp. red. GW], nie kupujmy prezydentowi roweru, bo wjedzie nim czasem do telewizji, demonstrując, jak kocha komunikację rowerową. A o tym, że w roku klimatu i środowiska obciął nakłady na drogi rowerowe o 40 proc., a w przyszłym chce zmniejszyć je niemal czterokrotnie, wiedzą nieliczni. Ma rację radny Lewandowski, wskazując na skuteczność Ryszarda Grobelnego jako sprawnego technika władzy, który zwykle potrafi złe wiadomości obrócić na swoją korzyść. To mistrz pozoru i niejednoznaczności. Przekonująco jest za, a nawet przeciw, jak w sprawie parku Rataje. Grobelizm w sferze publicznego komunikowania się oznacza iść w zaparte, kluczyć tak, aby nigdy nie dać się złapać, tak rozjaśniać, żeby zaciemnić.

Zaciemniony obraz daje powód, by szukać światła na własną rękę.

Ulubiony prezydent miasta sukcesów?

Obrona prezydenta przed red. Wybieralskim ("Gazeta" z 26 września) zawiera motyw zwycięstwa Ryszarda Grobelnego w wyborach i rankingi, wskazujące na sukcesy miasta.

Wybory w 2006 r. Grobelny wygrał w II turze, z ponad 89 tys. głosów (Maria Pasło-Wiśniewska - ok. 62,4 tys.), przy ok. 443 tys. uprawnionych do głosowania. Zatem tylko co piąty poznaniak poparł czynnie prezydenta, bo go "dobrze rozumie" - i to w sytuacji poważnego zagrożenia przegraną! To nie popularność, tylko arytmetyka, zwłaszcza na tle sympatii mieszkańców innych miast do ich prezydentów. W listopadzie ub.r. "Gazeta" zbadała, jak prezydentów oceniają mieszkańcy 26 miast. Ponad 80-proc. poparciem cieszyli się prezydenci Wrocławia, Rzeszowa i Gdyni. Do "I ligi", z ponad 50-proc. poparciem, Ryszard Grobelny się nie załapał, dopiero do drugiej połowy "II ligi", z 35-proc. poparciem.

Ranking "Przekroju", przywoływany jak wzór metra z Sevres, bo Poznań w nim wygrywa pośród 26 największych miast, zawiera interesujące szczegóły. Poznań przoduje w zatrudnieniu i łatwości rejestracji firmy (tu razem z 9 innymi miastami). Ceny mieszkań u nas to liga 5 najdroższych miast, drogi to 20. miejsce, transport publiczny - ósme, bezpłatny internet - pozycja przedostatnia (!), drogi rowerowe i tereny zieleni - miejsce 12. Punkty dodatkowe, decydujące, Poznań dostał m.in. za rozwój dróg rowerowych (!), rewitalizację ulic (pustoszejącego Św. Marcina?) i osiedla socjalne (?). Dziwy

Oczywiste, że Poznań jest w czołówce 5-10 miast polskich, ale ambitniej byłoby równać do standardów europejskich, co postulował tu dr Andreas Billert ("Zagadka grobelizmu", "Gazeta" z 2 października). Zawsze można znaleźć ranking, w którym Poznań przoduje albo przepada. Na przykład w tegorocznym Rankingu Europejska Gmina - Europejskie Miasto "Gazety Prawnej" Poznań jest w skali kraju na 224. pozycji. Słabo też wypadł w "Diagnozie społecznej 2008" prof. Janusza Czapińskiego. Z czym więc do gości?

Prezydent wygrał wybory z trudem. Przekonuje jednak, że to dzięki spełnianiu społecznych oczekiwań. Rankingi mają być dowodem, ale to w połowie (większej) ściema. Podobnie jak propaganda, że dla Poznania nie ma innej alternatywy.

Bogaćcie się!


Tak brzmiał toast prezydenta na noworocznym balu. Ryszard Grobelny wywodzi się z ugrupowań ortodoksyjnie przekonanych, że władza nie jest od zaspokajania potrzeb narodu (to byłby "roszczeniowy socjalizm", że zacytuję). Jak kto ma jakieś potrzeby, to niech sobie za nie zapłaci, wszystko można kupić, a kupowaniem i sprzedawaniem rządzi "wolny rynek", za pomocą "niewidzialnej ręki".

W Poznaniu dla władzy miasto to głównie federacja firm działających w jego granicach, a mieszkańcy to ich klienci - konsumenci. Są ważni, jeśli kupują i dają zarobić. A władza publiczna to też firma, usługowa, opłacana po to, żeby co poniektórej reszcie było "tu warto żyć" ("warto" = "opłaca się"). Prezydent to ma być menedżer koordynujący biznesy, stąd Poznań spółka z o.o. nie jest tylko figurą retoryczną - rozwój miasta ma oznaczać prosperity tubylczych biznesów, i o to władzy biega. Potrzeby ludności mają zaspokajać się same, jakby automatycznie, przez "rynek", bez zawracania władzy głowy. Poza komfortem władzy istnieje ryzyko, że zaszkodziłaby ona biznesom, jako ich konkurencja - "dając" coś ludziom poza "rynkiem" (np. miejsca pod tanie budownictwo), zmniejszyłaby biznesowe zyski!

Im zatem mniej sektora publicznego, tym lepiej, a jeśli już, to ma on udawać "biznes" - np. "opłacalny" każdy przystanek tramwajowy. A taki "rynkowy" Aquanet, stale "rozwija się", więc musi podnosić ceny wody. "Rynek" piszę w cudzysłowiu, bo to na niby, szyld i zasłona. Z kim to Aquanet - monopolista - konkuruje na rynku, z korzyścią dla klienta? Prawdziwe jednak pieniądze przynosi zabezpieczony przez władze monopol kilku deweloperów panujących nad "rynkiem mieszkaniowym". Polega on na tym, że dla bardzo drogich mieszkań deweloperskich nie ma alternatywy w postaci tańszego budownictwa społecznego, spółdzielczego, komunalnego, albo socjalnego, w interesie mieszkańców wspieranego przez władze (grunty, warunki zabudowy i pozwolenia). Mieszkanie to "towar", na którym nieliczni świetnie zarabiają, a reszta (ale tylko ze "zdolnością kredytową"), musi sprzedać na pół życia z góry swoją pracę w postaci kredytu, żeby dostać skromne cztery ściany. W większości spłacają ratami nie koszty mieszkania, ale zysk dewelopera-monopolisty i banku.

Po owocach poznacie ich


Ryszard Grobelny to prezydent dużego biznesu i poznaniaków będących przy kasie, dla reszty ma niekiedy igrzyska. Siła naszych łokci na rynku jest nierówna, więc grobelizm, niechętny sektorowi publicznemu, kompensującemu nadmiar nierówności, generuje je tym bardziej.

Ale sektor publiczny nie jest tylko dla gołoty! Wyobraźmy sobie, że ktoś posłuchał toastu prezydenckiego, ma już Rollsa i sterczy w nim w korku, na Jeżycach, i drży, żeby mu jaki balkon niezrewitalizowany nie spadł na drogocenną blachówę. Ma wystąpić o warunki zabudowy dla prywatnego tranzytu przez miasto? Czy zwiać do Berlina? Najtaniej udrożnić ulice, dla Rollsów też, przez przesiadkę ludności z opli i fiatów, do rozległej sieci szybkich i dobrych tramwajów, które nie stoją w korkach, ale je zmniejszają. Jaki jest więc bilans miasta naszego po 11 latach grobelizmu?

Nie ma ani jednego nowego mostu na Warcie, nie przybyło bezkolizyjnych skrzyżowań nawet w centralnych węzłach, ani wiaduktów nad torami kolejowymi (brakuje co najmniej 32). Nie opłacało się, Kasjer nie dał i już. Jest jedna nowa, znacząca ulica. Z kilkunastu opłacalnych linii tramwajowych powstała jedna, pod presją "Gazety" Przez 20 lat wolnej Polski w Poznaniu nie zbudowano ani jednej nowej szkoły publicznej, za to trochę skasowano, także przedszkoli. Rodzice na swój koszt wożą dzieci tam, gdzie szkoły są. Przybył kryty, porządny basen, w jednym odkrytym pływają karpie, a drugi jest w zasypywaniu. Półdziki brzeg Warty zajmuje i blokuje jeszcze dziksza zabudowa. Niepełnosprawni na wózkach i dzieci w wózkach od dziesiątek lat muszą omijać centralną Kaponierę i inne przejścia podziemne - budowa podjazdów się nie opłaca. Bezdomne instytucje kulturalne (orkiestra kameralna, teatr tańca, inne) słyszą latami od władzy: "my nic nie możemy..."

Powstał za to kawał nowego, "grobelistycznego" Poznania. Ma najwyższe w Polsce nasycenie supermarketami ("się opłaca" - szybko, dużo i prosto, po co jakiś tam high-tech). Przyniósł masę szpetnych, ciasnych osiedli deweloperowców z mieszkaniami po drakońskich cenach, gdzie są tylko parkingi (i tak za małe). Plus trochę biurowców, hoteli i banków, apartament dla słoni (z parkingiem dla słoni) i stadion w drogocennej przeróbce. W tle rozlatujące się centrum, Wilda, Łazarz i Jeżyce, ale prawie niewidoczne zza lasu billboardów, kreujących nową estetykę przestrzeni publicznej miasta.

Grobelizm podnosi cywilizacyjnie nasze miasto, czy odwrotnie, degraduje? Oceńcie sami.

Lech Mergler
Wiceprezes Stowarzyszenia My-Poznaniacy
Artykuł ukazał się na stronie Gazety Wyborczej

Ludzie czytają....

John Deere i rolnicze blokady

15-02-2024 / Kraj

Ostatnie protesty rolników budziły skojarzenia z czasami Andrzeja Leppera. To z pewnością największa mobilizacja rolników od czasów wejścia Polski do...

Oświadczenie w sprawie pobicia

07-02-2024 / Poznań

6 lutego około godziny 9.00 miał miejsce bezprecedensowy atak zatrudnionych przez Duda Development na jednego z uczestników naszego kolektywu, który...

PRZECIWKO WYCINCE LASÓW OCHRONNYCH POZNANIA

05-02-2024 / Poznań

Od kilku lat w polskich miastach , a szczególnie na ich obrzeżach pojawiają się protesty lokalnych społeczności i mieszkańców. Są...

Stop pato-deweloperce! Odwołać wiceprezydenta Gussa

20-03-2024 / Poznań

Poznańskie wydanie Gazety Wyborczej, piórem Piotra Żytnickiego, ujawniło coś, co wiemy od lat – poznański ratusz nie tylko ulega lobbingowi...