Polityka wysiedleń po poznańsku

Polityka wysiedleń po poznańsku

  • Jarosław Urbański
  • środa, 20 lipiec 2011
Rozpoczęła się kolejna ofensywa Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych (ZKZL), który zapowiedział masowe eksmisje osób zalegających z płatnościami czynszów wobec miasta. Według Radia Merkury akcja wysiedleń ma dotknąć 303 rodzin i około 700 osób. Dane te pochodzą z samego ZKZL i dotyczą tylko lokatorów formalnie zamieszkujących opróżniane lokale. Realna liczba podlegających eksmisji może wynieść nawet ponad 900 osób.

Zapowiedziane masowe eksmisje to w Poznaniu nie nowość. Trudna sytuacja ekonomiczna niektórych grup lokatorów narastała od lat, ale była ignorowana i nie szukano systemowych rozwiązań – najczęściej po prostu straszono. Być może dziś sytuacja ekonomiczna i polityczna (kryzys finansów miejskich i braki w legitymizacji władzy poddawanej ostrej krytyce) popychają magistrat ku bardziej drastycznej polityce, która ostatecznie może zostać, przy pomocy komorników, wcielona w życie.

Przyjrzymy się jej przyczynom ekonomicznym. Po pierwsze miasto cierpi na brak lokali komunalnych (i socjalnych). Od 1995 roku do 2009 roku wybudowało ich zaledwie 638, gdy w tym samy czasie dotychczasowym lokatorom na preferencyjnych warunkach odsprzedano ponad 10,5 tys. mieszkań komunalnych. Wprawdzie w tym roku ZKZL ogłosił plan budowy przez miasto setek nowych mieszkań, ale póki co jest on zasadniczo na papierze. W oczywisty sposób, w wyniku drastycznego skurczenia się zasobów komunalnych, samorząd ma obecnie trudności w prowadzeniu aktywnej polityki mieszkaniowej. Równocześnie blisko 2000 rodzin posiada dziś wyroki eksmisyjne z przyznanym przez sąd prawem do lokalu socjalnego. Ponieważ na mieście spoczywa obowiązek zapewniania tych lokali, a ono nie może go spełnić, prywatni właściciele żądają odszkodowania od samorządu. Rocznie wynosi ono kilkanaście milionów złotych. 

Po drugie nastąpił kryzys w finansach miasta. Nadmiernie zadłużony budżet (przede wszystkim z tytułu realizacji megalomańskich projektów modernizacji stadionu miejskiego i jego otoczenia oraz Term Maltańskich) jest napięty i grozi mu utrata płynności (np. w Krakowie już do tego doszło). Zarząd miasta z jednej stronie rozpaczliwie szuka pieniędzy na dokończenie inwestycji, z drugiej oszczędności, w wyniku czego cięte są wydatki na politykę socjalną realizowaną bezpośrednio przez miasto, jak też pośrednio np. poprzez organizacje pozarządowe. Zarząd miasta, wyraźnie widać, chciałbym się pozbyć socjalnego balastu do hoteli robotniczych czy kontenerów, nie bacząc czy taka alokacja i tworzenie gett ma w ogóle sens ekonomiczny i społeczny. Może liczy na to, iż w wyniku przesiedleń cześć mieszkańców się po prostu ulotni na wiele sposobów - jednym z nich jest śmierć pod mostem.

Pojawia się problem polityczny: czy wspólnota samorządowa zaakceptuje tak brutalną politykę? Oczywiście zależy to od tego, jak zostanie przedstawiony problem. ZKZL chwyta się populistycznej argumentacji, grając na drobnomieszczańskiej niechęci do „innych”. W odpowiedni sposób zatem etykietuje się osoby (rodziny), które mają stać się ofiarami polityki wysiedleń oraz dobiera argumenty mające przekonać opinię publiczną. Przykładowo mówi się o przyszłych ofiarach jako o przypadkach „beznadziejnych”, elemencie absolutnie zatwardziałym w swoich aspołecznych zachowaniach, który odmawia przyjęcia pomocy społecznej. Nawet na zdrowy rozum trudno uwierzyć, że setki rodzin odtrąca wyciągniętą do nich rękę. Ale przeciw tej argumentacji tak naprawdę świadczą przede wszystkim dane statystyczne. Spojrzymy na dodatki mieszkaniowe. Według GUS miasto Poznań, od 2007 roku wypłaca coraz mniej dodatków mieszkaniowych. W 2006 r. przyznano ich łącznie ponad 146 tys. na łączną kwotę 20,5 mln. złotych. W roku 2009 (danych na 2010 r. GUS jeszcze nie opublikował) przyznano już jedynie 45 tys. dodatków, na łączną kwotę 11,8 mln. Podobnym spadek odnotowano także względem zasiłków wypłacanym rodzinom mieszkających w zasobach komunalnych. Wydaje się zatem, wbrew argumentacji miasta, że represje mają zstąpić realną pomoc socjalną.

Aby trafić do opinii publicznej ZKZL przede wszystkim akcentuje kwestię zadłużenia, odcinając się od wszelkich dyskusji nt. społecznych konsekwencji tak zmasowanej akcji. Podobnie jak w przypadku debaty dotyczącej kontenerów socjalnych, twierdzi się, że wysiedleni zostaną przede wszystkim dorośli mężczyźni z tzw. „marginesu”, a nie kobiety, dzieci, osoby starsze czy schorowane. Trzeba jednak być absolutnie pozbawianym wyobraźni, żeby uwierzyć w to, iż eksmitowanie ponad 300 rodzin w krótkim czasie, nie uderzy także w osoby, które powinny być objęte szczególną ochroną. Zamiast starannego, systematycznego rozwiązywania problemów społecznych, dziś za jednym pociągnięciem pióra, mamy działanie budzące złe skojarzenia historyczne i którego finał oby nie był tak dramatyczny, jak tragedia do jakiej doszło kilka lat temu w Kamieniu Pomorskim. Jak pamiętamy w hotelu robotniczym, który spełniał rolę mieszkalną, spłonęło wówczas ponad 20 osób, w tym kobiety i dzieci. Ich wspólną cechą było to, iż należeli do najuboższych warstw społeczeństwa.

Wreszcie nieprawdziwa jest argumentacja, że przyszli eksmitowani znaleźli się w takiej sytuacji tylko z własnej winy. W wyniku dotychczasowej represyjnej polityki w Polsce od 1995 roku sądy orzekały o ok. pół miliona wyroków eksmisyjnych, a komornicy wykonali ich, często pod przymusem, w asyście policji i ochraniarzy, 125 tysięcy. Łączna ilość osób, które padły ofiarami masowych legalnych wysiedleń (ilość nielegalnych eksmisji nie jest w ogóle znana) sięgać może nawet półtora miliona osób: kobiet i mężczyzn, dzieci, dorosłych i starców. Bywało, że w skutek takiej polityki ludzie targali się na własne życie - zrozpaczeni, sponiewierani i obdarci z godności - nie widząc dla siebie przyszłości. 

Jak podaje GUS w całym kraju kłopoty z regularnym opłacaniem czynszu ma aż 40% mieszkańców lokali komunalnych. Miliony osób ma poważne problemy ze spłaceniem swoich zobowiązań, a zadłużenie 200 tys. mieszkań przekracza ich wartość rynkową. Nie jest to zatem kwestia jakiś incydentalnych przypadków, ale systemowy problem w zakresie polityki mieszkaniowej, społecznej i ekonomicznej. W takich okolicznościach, jeżeli przyzwolimy dziś na wysiedlenia przeprowadzane w brutalny sposób, masowo, według tylko ekonomicznego kryterium, jutro mogą one dotknąć rodzin o różnym statusie społecznym, nie tylko najuboższych. 

Teoretycznie zgodnie z art. 75 Konstytucji RP władze publiczne powinny prowadzić politykę sprzyjająca zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych oraz w szczególności przeciwdziałać bezdomności. Artykuł 4 ustawy o ochronie praw lokatorów stanowi, że tworzenie warunków do zaspokajania potrzeb mieszkaniowych jest zadaniem własnym gmin. Dyrektor ZKZL natomiast nie ukrywa, że jego celem jest obrona prawa własności, a nie praw obywatelskich czy lokatorskich, które swoimi decyzjami faktycznie łamie, przy aplauzie części co bardziej sfrustrowanych Poznaniaków, marzących o powrocie „rządów twardej ręki”. „Bić menela!” – to ich nowe zawołanie. Władze miasta obnosząc się tu ze swoją bezwzględnością, stąpają po grząskim gruncie.
Pierwotnie artykuł ukazał sie w "Gazecie Wyborczej" (dodatek poznański) w dn. 18 lipca 2011 r.

Ludzie czytają....

John Deere i rolnicze blokady

15-02-2024 / Kraj

Ostatnie protesty rolników budziły skojarzenia z czasami Andrzeja Leppera. To z pewnością największa mobilizacja rolników od czasów wejścia Polski do...

Oświadczenie w sprawie pobicia

07-02-2024 / Poznań

6 lutego około godziny 9.00 miał miejsce bezprecedensowy atak zatrudnionych przez Duda Development na jednego z uczestników naszego kolektywu, który...

PRZECIWKO WYCINCE LASÓW OCHRONNYCH POZNANIA

05-02-2024 / Poznań

Od kilku lat w polskich miastach , a szczególnie na ich obrzeżach pojawiają się protesty lokalnych społeczności i mieszkańców. Są...

Stop pato-deweloperce! Odwołać wiceprezydenta Gussa

20-03-2024 / Poznań

Poznańskie wydanie Gazety Wyborczej, piórem Piotra Żytnickiego, ujawniło coś, co wiemy od lat – poznański ratusz nie tylko ulega lobbingowi...