Działający „w świetle prawa” urzędnicy przyczyniają się tym samym do nasilenia zjawiska bezdomności. Wysiedlaniom towarzyszy ogólne uzasadnienie dotyczące zadłużenia czynszowego, w którym nie bierze się pod uwagę indywidualnych sytuacji lokatorów takich jak: utrata pracy, niewypłacalność pracodawcy czy problemy zdrowotne.
Jednym z wielu przykładów jest eksmisja pani Barbary. Poznanianka w 2009 roku otrzymała pismo informujące o rozprawie sądowej, która zostanie wszczęta przeciwko niej z powodu zadłużenia czynszowego. Nieuregulowane rachunki opiewały na kwotę 2099 zł plus odsetki. Kobieta zareagowała błyskawicznie – udała się do Urzędu Miasta chcąc wyjaśnić sprawę. Urzędnicy, z którymi przyszło jej rozmawiać zapewniali, że z chwilą wpłacenia żądanej sumy postępowanie zostanie umorzone. Pani Barbara, zawierzając pracownikom miasta, zaciągnęła kredyt na spłatę zaległości.
– Spłaciłam całą kwotę i zgłosiłam ten fakt do administracji oraz w Urzędzie Miasta – mówi kobieta. – Wówczas usłyszałam, że jest trochę za późno, bo sprawa jest już w sądzie. Zadłużyłam się na 3 lata; kredyt spłacałam do 2012 r. – kończy z rezygnacją. W tym czasie lokatorkę pozbawiono prawa do lokalu komunalnego, wręczono rozwiązanie umowy najmu i podwyższono czynsz. Podczas rozprawy w sądzie kobieta nie została dopuszczona ani razu do głosu, a jej ówczesne dochody (ok. 550 zł) w oczach sądu były wystarczające do opłacenia wynajętego na wolnym rynku pokoju. Bezwzględność wymiaru sprawiedliwości ujawniła się podczas ogłoszenia wyroku – pani Barbara z dwójką dzieci miała zostać eksmitowana „na bruk”.
Dochody rodziny nie są stabilne – pani Barbara przebywa na rencie (choruje na ciężką astmę), syn pracuje dorywczo, a wynagrodzenie córki przeznaczane jest na zapewnienie bieżących potrzeb. Dług rodziny wynosi aktualnie 30 tys. zł, dlatego w podziale rodzinnych dochodów uczestniczy także komornik. – Możemy płacić rachunki, ale wówczas przestaniemy funkcjonować. Nie będzie za co kupić chleba – podsumowuje pani Barbara.
Od wyroku eksmisji minęły dwa lata – termin wysiedlenia wyznaczono na lipiec 2015 r. W tym czasie córka zadłużonej kobiety urodziła dziecko, co natychmiast zgłoszono w ZKZL i administracji. Prawo polskie nie zezwala na eksmitowanie dzieci „na bruk”. Wnuczka pani Barbary nie figuruje w dokumentacji eksmisyjnej. Byłoby to nielegalne. Ale miasto do tego dąży i wraz z komornikiem grozi odebraniem praw rodzicielskich.
Los tej czteroosobowej rodziny nie jest wyjątkiem – podobne tragedie spotykają każdego roku tysiące ludzi w Polsce. W Poznaniu zmieniły się władze, ale nie zmieniły się praktyki. I trudno nie zauważyć, że wiceprezydent Wudarski, który sam wysiedlał rodziny z własnej kamienicy, dziś firmują podobną politykę w mieście.