Noam Chomsky - Dla New Statesman

Noam Chomsky - Dla New Statesman

  • czwartek, 14 luty 2002
Istnieje popularna teoria dotycząca ery w którą wkraczamy i obietnicy, która ma być spełniona. W skrócie wygląda to tak, że nasi chłopcy wygrali zimnowojenną strzelaninę i mocno siedzą w siodle. Być może jest trochę trudnych miejsc do przebycia, ale nie ma niczego z czym by sobie nie poradzili. Jadą konno w stronę zachodu słońca, torując drogę świetlanej przyszłości opartej na ideałach, którym zawsze hołdowali tylko nie zawsze mogli zabezpieczyć ich spełnienie - demokracji, wolnym rynku i prawach człowieka. Rzeczywistość jednak jest inna. Władza jest coraz bardziej skoncentrowana w niezliczonych instytucjach, a bogaci i potężni mają nie więcej niż przedtem zamiaru podporządkować się wolnemu rynkowi i oczekiwaniom społecznym.
Zacznijmy od praw człowieka ponieważ to jest najłatwiejsze. Są one aktualnie skodyfikowane w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, zaakceptowanej jednomyślnie przez zgromadzenie Ogólne ONZ w grudniu 1948 r. W USA było wiele wspaniałej retoryki o tym jak to trwamy przy Powszechnej Deklaracji i jak bronimy zasady uniwersalności przed zacofanymi mieszkańcami Trzeciego Świata, którzy reprezentują kulturowy relatywizm.Jednakże retoryka rzadko ma pokrycie w tym co rzeczywiście mówi Powszechna Deklaracja. Np. artykuł 25 stwierdza że: "Każdy ma prawo do standardu życia potrzebnego dla zdrowia i dobrobytu jego oraz jego rodziny." zawiera się w tym: "żywność, ubranie, mieszkanie, opieka medyczna, pomoc społeczna a także zabezpieczenie na wypadek bezrobocia, choroby, kalectwa, wdowieństwa, starości i innych przypadków braku środków do życia." Jak są przestrzegane te zasady w najbogatszym kraju świata, który ma największe możliwości i żadnych usprawiedliwień dla ich niespełnienia? W Stanach Zjednoczonych istnieją obszary nędzy największe w całym uprzemysłowionym świecie. Dziesiątki milionów ludzi są głodne każdego wieczoru, w tym miliony dzieci, wśród których występuje taki sam poziom niedożywienia i liczba chorób jak w Trzecim Świecie. W Nowym Jorku, jednym z najbogatszych miast świata, 40% dzieci żyje poniżej progu ubóstwa, pozbawiona minimum środków, które dawałyby szansę ucieczki ze świata nędzy, biedy i przemocy.

To tylko jedna strona światowej katastrofy. UNESCO szacuje, że około 500,000 dzieci umiera każdego roku w wyniku spłat zadłużenia. Oznacza to, że komercyjne banki udzieliły złych kredytów swym ulubionym dyktatorom, a teraz te kredyty spłacają biedacy, którzy oczywiście nie mieli z tym nic do czynienia. Jednocześnie Światowa Organizacja Zdrowia ocenia, że około 11 milionów dzieci umiera każdego roku w wyniku łatwo uleczalnych chorób. WHO określa to jako "ciche ludobójstwo". Mogłoby ono zostać powstrzymane za groszowe sumy. UNESCO ocenia też, że ludzkie koszta tak zwanej "reformy ekonomicznej" w Rosji to około 500,000 zgonów każdego roku począwszy od 1989 roku. Podobne cyfry odnoszą się do innych krajów Środkowej Europy. Powróćmy jednak do artykułu 23 Powszechnej Deklaracji. Stanowi on że: "Każdy ma prawo do pracy, do sprawiedliwych i godziwych warunków pracy, do ochrony przed bezrobociem, do zapłaty zapewniającej jemu i jego rodzinie egzystencje odpowiadającą ludzkiej godności, a jeżeli jest to konieczne do innej formy pomocy społecznej." i dalej: "Każdy ma prawo do tworzenia i wstępowania do związków zawodowych dla ochrony swych interesów".

Zacznijmy od punktu ostatniego, technicznie w USA każdy może wstąpić do związku zawodowego. Jednak realia są zupełnie inne. W 1992 roku Międzynarodowa Organizacja Pracy, która rzadko zdobywa się na krytykę swych sponsorów wezwała Stany Zjednoczone do stosowania się do międzynarodowych standardów w dziedzinie "stale zastępujących pracowników". Te standardy były łamane tylko w USA i w RPA spośród państw uprzemysłowionych. "Stale zastępujący pracownicy" inaczej zwani łamistrajkami to ci, którzy zastępują zwolnionych z pracy związkowców ażeby łamać strajk: Międzynarodowa Organizacja Pracy potępia tę praktykę, ale jest ona tolerowana w Stanach Zjednoczonych. W ubiegłym tygodniu był w Buisness Week pojawił się artykuł opisujący niektóre konsekwencję antypracowniczego stanowiska rządu amerykańskiego. Przyznano w nim, że nielegalne zwolnienia za organizowanie Związków Zawodowych wrosły sześciokrotnie w ciągu ubiegłych 25 lat. W szczególności tysiące związkowców zostało zwolnionych od czasu objęcia prezydentury przez Ronalda Reagana w 1981 r. Według amerykańskiego Departamentu Pracy, zniszczenie związków zawodowych było główną przyczyną stałego spadku realnych zarobków od czasu nastania ery Reagana. Warunki zdrowia i bezpieczeństwa w miejscu pracy też się pogorszyły: istnieją przepisy, ale po prostu nie są egzekwowane, w efekcie liczba wypadków przy pracy gwałtownie wzrosła w ostatnich dziesięciu latach. Upadek związków zawodowych ma też swój wpływ na upadek demokracji. Związki Zawodowe to jeden z niewielu sposobów dzięki którym zwykły człowiek może wejść do życia politycznego. Ma to także swój efekt psychologiczny. Zniszczenie Związków Zawodowych jest częścią bardziej generalnego działania na rzecz zprywatyzowania aspiracji, wyeliminowania solidarności, unicestwienia poczucia, że uczestniczymy w czymś razem, że troszczymy się jeden o drugiego.

Powróćmy do artykułu 23: "Każdy ma prawo do pracy." MOP właśnie opublikował dane według których poziom światowego bezrobocia w styczniu 1994 wynosił 30%. To oznacza, że mamy do czynienia z kryzysem gorszym niż w latach 30-tych. Wszędzie są wolne ręce do pracy i wszędzie jest mnóstwo rzeczy do zrobienia, ale system gospodarczy jest po prostu niezdolny do tego by te dwa elementy zostały skojarzone. Stany Zjednoczone rzeczywiście wyszły z recesji, ale jest znamienne, że ten proces jest wyjątkowo niemrawy ze wzrostem zatrudnienia stanowiącym mniej niż jedną trzecią tego z czym mieliśmy do czynienia w poprzednich okresach koniunktury. Co więcej spośród nowo utworzonych miejsc pracy ogromny procent to miejsca tymczasowe i większość należy do nieprodukcyjnego sektora gospodarki. Płace w USA mierzone jako stosunek kosztów pracy do wartości wyprodukowanej są obecnie najniższe w całym uprzemysłowionym świecie z wyjątkiem Wielkiej Brytanii. W 1985 roku były one najwyższe na świecie (co jest zrozumiałe w przypadku najbogatszego państwa świata) obecnie są 60% niższe niż w Niemczech i 20% niż we Włoszech. The Wall Street Journal określił to jako "a welcome development of transcendent importance" (długooczekiwany zwrot o ponad czasowym znaczeniu). Jest w modzie twierdzić, że wszystko to jest wynikiem automatyzacji i handlu odzwierciedlonych w "prawach rynku", które traktuje się jak prawa naturalne. Tak naprawdę to państwo odegrało decydującą rolę zarówno w handlu jak i automatyzacji. Handel jest subsydiowany na ogromną skalę przede wszystkim przez manipulację kosztami energii w transporcie: realna ocena kosztów handlu powinna dla przykładu uwzględniać koszty obecności Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie, której głównym celem jest utrzymanie cen ropy na określonym poziomie. Nie za niskim bo koncerny naftowe muszą mieć swoje zyski, nie za wysokim bo handel ma być "efektywny". Analogicznie, przez dziesiątki lat automatyzacja była rozwijana w sektorze państwowym (to znaczy w przypadku USA w sektorze zbrojeniowym). Dla przykładu w roku 1950 kiedy komputery nie były jeszcze w stanie zaistnieć na rynku były one w 100% dotowane przez podatników. System wolnej przedsiębiorczości oznacza, że podatnicy ponoszą koszty, a jeżeli coś zaczyna przynosić zyski to przejmują to korporacje. To nie znaczy, że państwo może kontrolować siły rynkowe.

W zeszłym miesiącu zmarł Richard Nixon i dlatego warto przypomnieć jak zniszczył w początku lat 70-tych układ z Bretton Woods, który regulował międzynarodowy rynek walutowy, a w którym rolę światowego bankiera pełniły Stany Zjednoczone. Jednym z efektów tej deregulacji walutowej był ogromny wzrost kapitału i rynków finansowych. I rozmiary transferów kapitałowych rosną z każdym dniem. Dziś to prawdopodobnie trylion dolarów dziennie - kolejne osłabienie rządów. Dokonała się także radykalna zmiana w samej naturze transakcji walutowych. Według Johna Eatwell'a ekonomisty z Cambridge, zanim Nixon nie rozmontował systemu, około 90% międzynarodowych transakcji walutowych to były długoterminowe inwestycje lub transakcje handlowe, a tylko 10% stanowiły spekulacje. Teraz kiedy całość ma o wiele większe rozmiary te proporcje zostały odwrócone: 90% stanowią spekulacje a tylko 10% inwestycje i handel. I to właśnie wydaje się być zasadniczą przyczyną spadku stopy wzrostu począwszy od wczesnych lat 70-tych. Studium opublikowane bodajże tydzień temu w The Wall Street Journal szacuje, że ponad połowa tego spadku ma za przyczynę kapitał spekulacyjny. Posiadacze bonów skarbowych chcą by waluta była stabilna: nie chcą wzrostu bo to mogłoby prowadzić do inflacji. Wzrost kapitału spekulacyjnego oznacza, że jest obecnie bardzo trudne dla państwa narodowego - nawet Stanów Zjednoczonych, najbogatszej gospodarki świata - prowadzenie jakiegokolwiek planowania gospodarczego. (Dla krajów Trzeciego Świata - pozycja jest beznadziejna). Nowe układy GATT uniemożliwiają planowanie jeszcze bardziej poprzez rozszerzenie tak zwanej liberalizacji na to co oni nazywają usługami - inaczej mówiąc wielkie banki japońskie, brytyjskie i amerykańskie zastąpią banki rodzime w mniejszych krajach. Podczas gdy kapitał jest obecnie wysoce mobilny, praca jest coraz bardziej niemobilna - a to ma natychmiastowe konsekwencje. Oznacza to, że jest bardzo łatwe przeniesienie produkcji do tych obszarów świata gdzie represyjny system utrzymuje niskie płace i gdzie są niskie standardy ekologiczne. To oznacza także łatwość w rozgrywaniu niemobilnych sił pracowniczych w jednych krajach przeciw innym tak jak to miało miejsce w czasie debaty na temat układu NAFTA w USA. Kiedy media dla przykładu koncentrowały się nad tym, że NAFTA spowoduje ucieczkę miejsc pracy z USA do Meksyku. Z drugiej strony wiadomo, że efektem NAFTY jest obniżenie płac dla pracowników niewykwalifikowanych w USA (pod tym technicznym terminem kryje się od 70% do 75% siły roboczej). Układ będzie miał podobne konsekwencje dla Kanady, ale spowoduje spadek płac także w Meksyku choć z innych powodów. Żeby obciąć płace nie trzeba przenosić produkcji, wystarczy zagrozić, że się ją przeniesie. Sama groźba wystarcza żeby obciąć płace i zwiększyć zatrudnienie tymczasowe. Odejście od gospodarki narodowej do światowej będzie także oznaczało osłabienie demokracji. Mechanizmy są proste. Władza przechodzi w ręce ponadnarodowych korporacji, a wymyka się spod kontroli parlamentów. W tym czasie tworzy się struktura, która porządkuje działania tych korporacji. Kilka lat temu Finacial Times określił ją jako: "faktyczny rząd światowy" zaliczając doń: Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, GATT, The World Trade Organization, egzekutywę grupy G7 i tym podobne. To bardzo wygodne, że przejmuje on kompetencje parlamentów, które są określane jako niebezpieczne ponieważ mogą dostać się przynajmniej częściowo pod wpływ ludu. The Economist stwierdził ostatnio jak ważne jest trzymać politykę "z dala od polityków". Jeżeli polityka jest trzymana z dala od polityków wtedy można utrzymywać demokratyczne formy będąc pewnym, że nikomu nie zaszkodzą. Wtedy niczym nie niepokojeni technokraci będą mogli pracować nad zdrowiem gospodarki w technicznym sensie tego słowa a to oznacza wolny wzrost i niskie płace - ale wysokie zyski dla małej części ludzi na świecie, która już dziś korzysta z ogromnego bogactwa i przywilejów.

Noam Chomsky
Lipiec 1994

Ludzie czytają....

John Deere i rolnicze blokady

15-02-2024 / Kraj

Ostatnie protesty rolników budziły skojarzenia z czasami Andrzeja Leppera. To z pewnością największa mobilizacja rolników od czasów wejścia Polski do...

Oświadczenie w sprawie pobicia

07-02-2024 / Poznań

6 lutego około godziny 9.00 miał miejsce bezprecedensowy atak zatrudnionych przez Duda Development na jednego z uczestników naszego kolektywu, który...

PRZECIWKO WYCINCE LASÓW OCHRONNYCH POZNANIA

05-02-2024 / Poznań

Od kilku lat w polskich miastach , a szczególnie na ich obrzeżach pojawiają się protesty lokalnych społeczności i mieszkańców. Są...

Stop pato-deweloperce! Odwołać wiceprezydenta Gussa

20-03-2024 / Poznań

Poznańskie wydanie Gazety Wyborczej, piórem Piotra Żytnickiego, ujawniło coś, co wiemy od lat – poznański ratusz nie tylko ulega lobbingowi...