Brytyjski liberalny myśliciel John Stuart Mill (1806-1873) mówi nam, że nie "zachwyca nas ideał życia wyznawany przez tych, którzy sądzą, że normalnym stanem istot ludzkich jest walka o byt, że tratowanie, deptanie innych, rozpychanie się łokciami, które składają się na obecny typ życia społecznego, to najbardziej pożądany los istot ludzkich".

Amerykański krytyk społeczny Noam Chomsky powiada, że chciałby "wierzyć, że ludzie mają instynkt wolności, że naprawdę chcą kontrolować swoje własne sprawy. Nie chcą być poniewierani, kontrolowani, uciskani itd., ale chcą mieć szansę, żeby robić rzeczy mające sens, takie jak konstruktywna praca w kontrolowany przez siebie sposób, może kontrolowany razem z innymi".

Jeśli "tratowanie, deptanie innych, rozpychanie się łokciami" nie są "najbardziej pożądanym losem" ludzkości, w takim razie, co nim jest? Jeśli ludzkość nie powinna dążyć do tego, by elity deptały stłamszoną, olbrzymią większość, to do czego powinna dążyć? Jeśli niechęć do bycia „poniewieranym, kontrolowanym, uciskanym” i dążenie do „konstruktywnej pracy w kontrolowany (przez nas) sposób” zasługuje na uwagę, to od czego powinniśmy zacząć?

Stany Zjednoczone to ok. 3% ludności świata, ale pochłaniają niemal połowę światowej konsumpcji. W samych Stanach Zjednoczonych 2% ludności posiada 60% dóbr. W innych rozwiniętych krajach istnieją podobne nierówności. W krajach słabiej rozwiniętych podział majątku jest taki sam, tyle że tam najbogatsi są mniej bogaci, a najbiedniejsi bardziej biedni.

Na całym świecie kapitalizmowi towarzyszą upokorzenia, uprzedmiotowienie ludzi i głód. Nikt rozsądny temu nie przeczy, ale nawet większość z tych, którzy gardzą kapitalizmem, obawia się, że bez niego może być jeszcze gorzej. Choć niektórzy z pewnością uważają kapitalizm za odpychający, to niewielu posiada jakąś alternatywę, a ci, którzy ją mają, są zazwyczaj zwolennikami "socjalizmu rynkowego", "centralnego planowania" albo "zielonego bioregionalizmu". Tymczasem w niniejszej książce odrzucamy kapitalizm, ale także zwykle przyjmowane alternatywy. Angielski humanista William Morris (1834-1896) dążył do "takiego stanu społeczeństwa, w którym nie będzie ani bogatych ani biednych, ani panów ani poddanych, ani próżniaków ani przepracowanych, ani chorych na umyśle robotników umysłowych ani zrozpaczonych robotników fizycznych; słowem takiego, w którym wszyscy byliby równi stanem i którzy kierowaliby swoimi sprawami bez marnotrawstwa oraz z pełną świadomością, że krzywda jednego oznacza krzywdę wszystkich – realizacji, w końcu, sensu słowa 'wspólnota' ".

W jaki jednak sposób możemy stworzyć gospodarkę morrisowskiej "wspólnoty"? Jak wynagradzać i ulepszać pracę? Jak ulepszyć konsumpcję i uczynić ją bardziej sprawiedliwą? Jak sprawić, żeby alokacja była uczciwa i efektywna? Czy może jednocześnie panować efektywność, sprawiedliwość, demokracja i moralność?
Część I niniejszej książki omawia wartości i instytucje ekonomiczne. Część II opisuje gospodarkę uczestniczącą i dowodzi, że przynosi ona korzyści. Część III bada jej działanie w życiu codziennym. Część IV odpowiada na zarzuty. Najpierw krótko omówimy to, w jaki sposób wizja ekonomiczna wiąże się z globalizacją antykorporacyjną oraz innymi celami w sferze ekonomii, do których dążą ludzie na całym świecie.




Strona umieszczona na portalu www.rozbrat.org