W dniu 3 marca w siedzibie Miejskiej Pracowni Urbanistycznej odbyła się dyskusja publiczna w związku z wyłożeniem do publicznego wglądu projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego "Sołacz", obejmującego swoim zakresem teren zajmowany przez Rozbrat. Prace na planem trwały kilka lat, ale na żadnym z jej etapów miejscy urbaniści nie konsultowali swoich pomysłów z mieszkańcami i działaczami Rozbratu, ani użytkownikami przylegających do Rozbratu działek. W zaprezentowanym projekcie planu miejscowego, teren Rozbratu nie został w żaden sposób wyróżniony od otaczających go ogródków działkowych. Planiści potraktowali działające od blisko 15 lat centrum kultury i skłot, jakby go nie było.
W konsekwencji na terenie działki zajmowanej przez Rozbrat zaprojektowana jest zabudowa mieszkaniowa jednorodzinna, co oznacza zmianę funkcji tego terenu. Nie został przy tym wyznaczony w planie żaden obszar, który będzie miał funkcje takie, jakie obecnie pełni Rozbrat.
Okazuje się, że władze miasta nie tylko nie są zainteresowane utrzymaniem Rozbratu, ale - przygotowując tak, a nie inaczej wyglądający miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego - faktycznie przykładają ręce do jego likwidacji. Na poziomie działań planistycznych, jeszcze przed ewentualną interwencją deweloperów i wjazdem na Rozbrat buldożerów, miasto starło go z powierzchni ziemi - przynajmniej tak to wygląda na przygotowanych przez Miejską Pracownię Urbanistyczną planach. To kolejny przykład jednoczesnej ignorancji i arogancji władz miasta, skrywanej pod gołosłownymi deklaracjami miejskich decydentów. Pytamy zatem: jak omówiony tu miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, w części dotyczącej Rozbratu, ma się do niedawnych deklaracji prezydenta Frankiewicza, który publicznie wyrażał o niego "troskę"?
Dodatkowo trzeba powiedzieć, że przekształcenia funkcjonalno przestrzenne południowego brzegu Bogdanki, niosą za sobą szereg zmian oddziałujących niekorzystnie na środowisko przyrodnicze. Przypatrując się kolejnemu miejscowemu planowi zagospodarowania przestrzennego widać wyraźnie, jak miasto preferuje intensyfikacja zabudowy kosztem klinów zieleni. Wobec takiemu postępowaniu swój sprzeciw wyrazili przedstawiciele rady osiedla, która zamierza wystawiony plan dla "Sołacza" zakwestionować w wielu punktach.
Obawę budzi fakt, iż przedstawione w projekcie planu rozwiązania planistyczne, są kolejnym już krokiem do sprzedaży terenów miejskich zielonych, podobnie jak bliski wszystkim incydent parku "Kulczyka". Efektem prowadzenia takiej polityki przestrzennej są nieodwracalne zmiany w niezwykle istotnej strukturze zieleni miejskiej oraz ogromne wydatki publiczne związane z przystosowaniem terenu do proponowanej zabudowy.