rozbrat.org

rozbrat.org

piątek, 09 marzec 2007 14:45

Manifowe przemówienie

Poniżej prezentujemy jedno z przemówień wygłoszone przez działaczkę UFA, na wiecu kończącym tegoroczną Manifę 8 marca:To będzie wystąpienie o MARZENIACH, o których chcę mówić na każdej manifie, dopóki te marzenia się nie ziszczą.To będzie wystąpienie o tym, czego chcę, czego nie rozumiem i o tym, co widzę każdego dnia.W nowoczesnym kraju w XXI wieku, we wschodnim środku Europy, chcę zobaczyć rzeszę mądrych, wykształconych pedagogów - seksuologów, którzy zasilą wiedzą dzieci i młodzież w szkołach powszechnych, wiedzą gruntowną na temat antykoncepcji (pigułek, globulek, prezerwatyw), na temat, planowania rodziny, na temat równej roli kobiety i mężczyzny w każdej dziedzinie życia.
W okolicach Dnia Kobiet, polska prasa przywykła publikować artykuły dotyczące spraw feministycznych. Krytyczna ich lektura uświadamia nam - moim zdaniem - na ile obecnie obowiązujący dyskurs, różni się od tego, który stał u początków idei tego dnia. Pojawia się jednocześnie pytanie, co to jest radykalny feminizm, o którym się pisze i mówi? Czy to, co było rewolucyjnym zamysłem emancypacyjnym, nie stało się przypadkiem poprawnie sformatowaną politycznie ideologią, która bezpiecznie omija najważniejsze kwestie i dlatego może być głoszona przez mainstreamowe media?W Gazecie Wyborczej w wydaniu z 8 marca 2007 roku ukazał się na pierwszej stronie materiał, który nawiązuje do Dnia Kobiet. "Polska nie dla kobiet?" - brzmi tytuł artykułu w którym, piórem Piotra Pacewicza, przedstawiane są wyniki socjologicznych badań sondażowych przeprowadzonych specjalnie dla Gazety. Opublikowane dane pokazują zróżnicowanie odpowiedzi na kilka pytań ze względu na płeć badanej i badanego; inne odpowiedzi padają w przypadku kobiet, inne w przypadku mężczyzn. "Kogo w Polsce traktuje się lepiej pod względem awansu i zarobków?", "Kto jest lepszym szefem?", "To mężczyźni od wieków utrzymują rodzinę i dlatego dzisiaj powinni lepiej zarabiać. Zgadzasz się z tym?", "Czy dopuszczalne jest przyglądanie się nogom i dekoltom koleżanek w pracy?" No właśnie. W odpowiedzi na ostatnie pytanie 49 proc. mężczyzn twierdzi że tak, a 65 proc. kobiet że nie. "Zwłaszcza młodsze kobiety - pisze Pacewicz omawiając sondaż - widzą w męskich spojrzeniach nie miłą adorację, ale seksistowską nachalność".
wtorek, 15 maj 2007 13:28

Grenkett - wywiad z działaczkami IP

Wywiad z czterema delegatkami komisji Inicjatywy Pracowniczej z zakładu Greenkett został przeprowadzony podczas Ogólnopolskiego Zjazdu Delegatów IP w Poznaniu, 17 marca 2007 r. Niecały tydzień później, 22 marca 2007 r., dwie aktywne członkinie IP - Aurelia Włodarczyk oraz Jolanta Szypura - zostały nielegalnie zwolnione z pracy (pierwsza z nich była chroniona prawem związkowym).Czym zajmuje się firma, w której pracujecie?Greenkett to hiszpańska firma, produkuje panele podłogowe. W Dębnie koło Stęszewie działa od 3 lat, tutaj przywożony jest z Hiszpanii półprodukt, który powraca tam po przeróbce maszynowej. W zakładzie pracuje około 150 osób, większość kobiet. Fabryka działa na 3 zmiany. Pracujemy po 8 godzin, cały czas stojąc przy maszynach. W tym czasie przysługuje nam jedna 15 minutowa przerwa.
poniedziałek, 11 czerwiec 2007 13:20

Komu służą kłamstwa i represje?

Agencja Reuter podsumowując szczyt G8 i protesty antyglobalistów podaje, że w protestach wzięło udział ponad 30 000 osób. Skutecznie blokowali oni drogi dojazdowe do Heiligendamm przez ponad trzy dni, policja musiała użyć planu awaryjnego i przewozić delegatów wraz z obsługą drogą morską oraz helikopterami.Według źródeł policyjnych z Rostoku w sumie zostało zatrzymanych 1 057 protestujących, z czego 125 aresztowano. Szczyt zabezpieczało 17 800 policjantów (z czego 443 zostało rannych, w tym 43 ciężko) oraz 43 helikoptery. Straż pożarną wzywano 642 razy. Ochrona szczytu kosztowała 118 milionów euro (sam 2,5 metrowy płot otaczający Heiligendamm, ciągnący się przez 14 km, kosztował 12 milionów euro).W tym samym artykule Reuter podaje, że w tym roku tylko w Berlinie zostało podpalonych ponad 70 luksusowych samochodów. Uwaga ta, nie mająca realnego związku ze szczytem G8 (nie wiadomo, kto podpala te samochody; szczyt nie odbywał się w Berlinie), ma sugerować, że ogrom wydanych pieniędzy na zabezpieczenie szczytu był uzasadniony. Antyglobaliści są przedstawiani jako zagrożenie, dlatego że używają przemocy.
Szczyt G8 w Rostoku i masowe demonstracje mu towarzyszące spowodowały, że w mas mediach wrócono do dyskusji nad podstawowymi problemami globalnymi, jakimi są m.in. zadłużenie i degradacja środowiska naturalnego (efekt cieplarniany). Oczywiście część polityków woli udawać, że biedni są sami sobie winni, problemu ocieplenia klimatu nie ma, a zamieszki uliczne to tylko wynik rozróby wywołanej przez chuliganów.Janusz Lewandowski, były minister do spraw przekształceń własnościowych, dziś europoseł PO, w Gazecie Wyborczej (8 czerwca) pytał: "Co mianowicie Afryka zrobiła z astronomiczną kwotą 600 mld. bezzwrotnej pomocy, jaka wchłonęła od lat 60?" Pisze dalej, że to nie kraje bogatej Północy, ale sama Afryka jest sobie winna obecnej sytuacji, tak jakby fakt kolonialnej eksploatacji, nigdy nie miał miejsca. Ta sugestia to kłamstwo, równe w swej wymowie "kłamstwu oświęcimskiemu". Tylko Belgia na przełomie XIX i XX wieku, podbijając i eksploatując Kongo spowodowała śmierć, często w wyniku masowych i bestialskich mordów, od 5 mln. do 15 mln. rdzennych mieszkańców tych terenów. To było ludobójstwo, za które Bruksela nigdy nie odpowiedziała. Polityka Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch, Niemiec, Hiszpanii i Portugalii nie była w tym względzie, wobec krajów Południa, mniej represyjna. Przez wieki Europa Zachodnia wyzyskiwała regiony Ameryki Łacińskiej, Afryki i Azji. Europoseł Lewandowski jest dziś tej polityki kontynuatorem.
Ryszard Kapuściński w swoje książce "Heban" przywołuje przypadek pewnej starej samotnej Nigeryjki, która nie posiadała niczego oprócz garnka i żyła z tego, że "u handlarzy jarzyn brała na kredyt fasolę, gotowała ją, przyprawiała sosem i sprzedawała ludziom". Kiedy garnek został jej skradziony, straciła jedyną rzecz, dzięki której egzystowała . Jak pisze dalej Kapuściński należała ona do rzeszy najuboższych mieszkańców Lagos, stolicy Nigerii, dla których wszystko w życiu "jest tymczasowe, płynne i kruche". Wieczna niepewność sprawia, że żyją oni "w ciągłym zagrożeniu, w nie słabnącym strachu".1 W takich warunkach zapewnienie stabilnej egzystencji (co nazywam tu "bezpieczeństwem socjalnym") stanowi jedną z podstawowych kwestii społecznych. Pojawia się jednak pytanie o źródła bezpieczeństwa socjalnego: czy ma ono być gwarantowane przez sferę polityki czy sferę ekonomii? Pytanie to nabiera wyjątkowego znaczenia w momencie, kiedy na całym świecie obserwujemy wzrost niepewności egzystencji z uwagi na bezrobocie, gorsze wynagrodzenie, elastyczność rynku pracy, itd.
Coca-Cola Company jest jedną z największych korporacji na świecie. W 2004 roku jej zyski wyniosły 4,85 miliarda USD. Jednakże, pomimo powtarzających się apeli, Coca-Cola nie znalazła czasu ani źródeł by zapewnić najbardziej podstawowe środki bezpieczeństwa pracownikom zajmującym się butelkowaniem jej produktów. Nie powstrzymała też masowej dewastacji środowiska na obszarach, gdzie prowadzi swą działalność. Coca-Cola jest multikorporacją odpowiedzialną za łamie podstawowych prawa człowieka w Indiach, Kolumbii i Turcji.W Kolumbi SINALTRAINAL (www.sinaltrainal.org) związek zawodowy reprezentujący pracowników koncernu, ucierpiał z powodu zamachu na ośmiu z jego przywódców, m.in. Isidro Segundo Gila. Zabiły ich formacje paramilitarne wynajęte prawdopodobnie przez zarząd Coca-Coli. W stosunku do pracowników zrzeszonych w SINATRAINAL na masową skalę stosowano i nadal stosuje się bezprawne uwięzienia, wysiedlenia, tortury i grożenie śmiercią.
poniedziałek, 22 październik 2007 12:11

Wybory 2007. Polska demokracja jako Zombie

Ponad 50 procent Polaków poszło głosować w ostatnich wyborach parlamentarnych. Zdecydowanie więcej niż dwa lata temu. Trudno się dziwić, skoro przyjęli taką dawkę adrenaliny prosto w żyły. Postawiłaby ona na nogi nawet trupa. "Niepełnosprawność - pisała na swoich internetowych stronach jedna z ogólnopolskich stacji telewizyjnych - nie zwalnia z obowiązku głosowania". Czy także niepełnosprawność umysłowa?Media uczyniły wszystko, żeby przedstawić głosowanie jako wydarzenie epokowe, nadać mu odpowiedniego dramatyzmu i przyciągnąć miliony ludzi do odbiorników. Odegrano spektakl i odniesiono spory sukces. Pobito rekordy oglądalności. Wszyscy zgodnym głosem namawiali do głosowania: politycy, kościół, artyści. Wszelkie pytania po co głosować, uznano za głupie lub obelżywe. Wszelkie skargi, ze nie ma na kogo głosować - jako przejaw małostkowości albo zbytecznej politycznej pedanterii. Że skutecznie w kampanii pominięto najważniejsze pytania? Skoro bohaterowie obsadzeni w głównych rolach, nie różnili się w ocenach, to czy sens miało prowokować dyskusje? No fakt - po co? Wojskowa obecność w Iraku i Afganistanie (zagłosuję jeszcze raz na morderców), stosunek do prokapitalistycznych reform (zagłosuję jeszcze raz na burżujów), a przede wszystkim ocena polskiej demokracji parlamentarnej (zagłosuję jeszcze raz na skorumpowanych polityków). We wszystkich tych punktach panowała zdumiewająca jednomyślność - "idź i spełnij swój obywatelski obowiązek".
środa, 03 czerwiec 2009 11:08

Artyści – nie naciągacze!

Trwa właśnie debata na temat wdrażania programu przeciwdziałania żebractwu przygotowanego przez fundację SIC. Na zlikwidowanie żebractwa władze Poznania zamierzają  przeznaczyć 200 tys. zł. Jak się okazuje, pieniądze te nie mają trafić w ręce potrzebujących, lecz w większości zostać wydane na specjalne patrole ścigające żebraków i karzące ich mandatami (nawet do 1500 zł.). Co ciekawe, w ten sposób nękane mają być również osoby sprzedające na ulicy kwiaty oraz uprawiające sztukę, np. uliczni grajkowie. Artystów ulicznych można zobaczyć w całej Europie. W wielu miejscach Paryża, Mediolanu czy Barcelony występują nie tylko ku uciesze mieszkańców, ale też stanowią swoistą atrakcję turystyczną. Grajkowie uliczni nadają koloryt i klimat miastu. Dla wielu jest to sposób na rozpoczęcie kariery muzycznej. Inni zbierają na instrumenty. Dla większości jest to sposób na dorobienie do pensji lub wręcz kwestia przeżycia w miejskiej dżungli.
Odrzucenie istnienia idei narodów i państw, a tym sa­mym także granic, w żadnym politycznym ruchu XX wieku nie było tak wyraziste jak w anarchizmie i anarchosyndykalizmie1. Właśnie to możemy przeczytać w deklaracji zasad niemieckiego syndykalizmu napisanej w 1919 roku przez Rudolfa Rockera.„Syndykaliści odrzucają wszystkie wyznaczone samo­wolnie granice polityczne i narodowe; nacjonalizm widzą wyłącznie jako religię nowoczesnego państwa i odrzu­cają zasadniczo wszystkie próby osiągnięcia tak zwa­nej narodowej jedności, za którą kryje się jednak tylko władza klasy posiadającej. Syndykaliści uznają tylko różnice natury regionalnej i żądają dla każdej grupy na­rodowościowej prawa, które pozwoliłoby załatwiać swoje sprawy i specyficzne potrzeby kulturowe we­dług swojego zwyczaju oraz predyspozycji w solidar­nym porozumieniu z innymi grupami oraz związkami lu­dowymi.”2W poniższym tekście chciałbym przedstawić historię tego, jak górnośląscy anarchosyndykaliści próbowali urzeczywistnić swoje ideały w regionie, którego dwudziestowieczna historia, jak prawie żadna inna była naznaczo­na sporami o granicę. Tylko niektórym jest wiadome, iż podczas Republiki Weimarskiej na Górnym Śląsku egzystował mały, ale bardzo aktywny i bojo­wy ruch anarchosyndykalistyczny. W biografiach jego przo­dujących reprezentantów od­zwierciedla się stosunek napię­cia między teorią a praktyką ru­chu anarchosyndykalistycznego.

Rozbrat


Rozbrat
ul. Pułaskiego 21a, 60-607 Poznań