Ten ukryty rasizm można dostrzec także w innych sytuacjach, wystarczy zapytać czy np. „ Oddałby pan/pani za żonę swoją córkę Manuelowi Arboledzie?”. Temu samemu, którego hołubią tysiące kibiców na stadionach i który oskarżył prezesa jednego z klubów sportowych o rasizm, a w wypowiedziach wyraźnie podkreśla, że zadomowił się tu na tyle, że czuje się Polakiem.
Odpowiedź na to pytanie (podobnych pytań można zadać kilkanaście) dało by nam odpowiedź jak głęboko rasizm jest w nas. Przekazywany w domach, gdzie np. podczas oglądania filmów rodzice, czy starsze rodzeństwo często używają słowa „czarnuch”, ”żółtek” itp., rasizm istnieje w naszym języku i naszych uprzedzeniach (ilu z nas wzdrygnęło by się gdyby dowiedziało się, że przetacza im się krew od np. „czarnego”?).
Rasizm wypełzający na ulicę ma jedną charakterystyczną cechę – przemoc. Przemoc wobec „innych”, „obcych”, „kolorowych”, tych, co nie pasują z różnych przyczyn do wizji „czystego” , „białego” świata, gdzie mieszanie się kultur jest zabronione. No cóż, cieszę się, że póki co tak nie jest. Nie byłoby jazzu, rocka, hip-hopu, arabskiej kuchni, indyjskich przypraw, tajskiego boksu. Byłoby za to potwornie nudno, jednowymiarowo, totalitarnie.
W tym wszystkim naszą rolą jest potępienie tego zjawiska, protest przeciwko niemu, wskazywanie palcem tych, którzy za tym stoją i dają pieniądze na plakaty, akcje. Bojkotujmy ich biznesy, nie wspierajmy swoimi pieniędzmi i słowami.
Dlatego też robimy tę demonstrację. Rasizm, tak opresyjny i tak daleki od pojęcia wolności, musi napotkać na nasz i Wasz opór. W domu, pracy, szkole, a także na ulicy. To miasto ma bogatą tradycje antyrasistowskich demonstracji. Bądźcie i teraz - we wspólnym proteście przeciwko rasizmowi!




