W ubiegłą sobotę smutne i opuszczone podwórko pomiędzy ulicami Kantaka a Gwarną nabrało kolorów. Wszystko to dzięki muzyce, rapowi, tańcowi i farbie, które razem miały tworzyć block party - czyli festiwal 4 elementów hip hopu. Organizatorzy - Rhymes of Resistance - Rymy Oporu - znani są z robienia wydarzeń hip hopowych, o jakie na mieście trudno.
Zaproszono wszystkich którym uliczny undergroundowy i funkowy klimat najbardziej pasuje do tkanki miejskiej. Swoją obecnością ożywili tę przestrzeń graficiarze i graficiarki, b-boye i fly-girls oraz dj'e i raperzy. Stoisko Food not bombs oferowało obecnym domowej produkcji podpiwki oraz swojskie wegańskie jadło - kanapki ze smalcem.
Block party – sięga do amerykańskich tradycji dzielnic Bronxu i Queens, gdzie podstawową ideą było organizowanie imprez na ulicach dla sąsiadów i lokalnej społeczności. Tak samo poznańskie wydarzenie było otwarte na mieszkańców centrum. Informowały o nim rozwieszone w okolicy plakaty, a także osobiste zaproszenie najbliższych mieszkańców.
Block party jest również protestem! Protestem przeciwko umasowionej, skomercjalizowanej i żywiącej się dotacjami oraz sponsoringiem kulturze, w której mocno zaznacza się granice: twórca/odbiorca. Na sobotnim wydarzeniu artystą był każdy kto wziął do ręki mazak, spray czy mikrofon lub tańczył na macie. Wstęp na scenę mieli wszyscy, którzy chcieli coś przekazać.
Street artyści, writerzy są obecnie na celowniku władzy. Medialna nagonka i propaganda ma na celu zastraszenie i skryminalizowanie tej formy twórczości. Obojętnie czy piszesz polityczne hasła na murach czy malujesz wrzuty, możesz mieć w Poznaniu kłopoty jak Pive.
Władza mówi: "Spoglądajcie zza firany, wybierajcie 997, mamy dla was 5000 zł. nagrody".
Jednak mimo represji i kar, wbrew staraniom władz spontaniczna sztuka ulicy, jaką jest graffiti trwa w najlepsze.
Dziękujemy wszystkim za przybycie oraz wspieranie akcji!
hip hop lives!