W zeszłym tygodniu pod presją gróźb administracji domu i po wyłączeniu ogrzewania, lokatorka zadzwoniła do urzędu z prośbą o pomoc. Jego przedstawiciel odesłał ją do Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów. To kolejny taki przypadek w ostatnich 2 tygodniach. Miasto jednocześnie twierdzi, że Biuro Interwencji Lokatorskiej nie jest potrzebne. W środę (4 marca) urzędnicy obiecali zająć się sprawą. Obiecali pełne wsparcie. Ostatecznie zobowiązano się do wystosowania pisma do administratora i objęciu lokatorów ochroną. Mimo tych deklaracji, administracja budynku nie tylko nie przywróciła ciepłej wody i ogrzewania, ale w poniedziałek rano odcięła wodę.
W poniedziałek 9 marca przyszliśmy raz jeszcze do Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych, by zapytać: co dalej? Lokatorka, której urzędnicy polecili ponowne ubieganie się o mieszkanie socjalne i obiecali zająć się sprawą w przyspieszonym trybie, usłyszała dziś propozycję miasta – ulokowanie w Ośrodku Interwencji Kryzysowej w podpoznańskich Chybach.



