Formy zamieszkiwania, aby w końcu miasto uznać za swoje

Formy zamieszkiwania, aby w końcu miasto uznać za swoje

  • Aleksandra Tersa
  • poniedziałek, 17 styczeń 2011
„Ohyda mojego miasta spada na mnie zawsze z jednakowym impetem. Spada, jak niespodziewany i przez nikogo już nieoczekiwany, spóźniony, wiosenny śnieg. Śnieg, który nie zdąży niczego zabielić, a po sobie pozostawia jedynie niesmak nieudanej zimy. Spada i regularnie mnie zaskakuje. Dlaczego? Przecież do tej śnieżnej szarości, brudu i zaduchu się przyzwyczaiłem. A może jednak nie. Może istnieją rzeczy, do których nie da się przyzwyczaić? Poza tym jest wiele takich miejsc, ale to słabe pocieszenie. Dobrze znam moje miasto. Zdecydowanie zbyt często jest jak zryty samochodowymi kołami śnieg”[1]. Tak o swoim mieście pisze prozaik Grzegorz Mucha. Natomiast to jak postrzegają je niektórzy artyści, czy w równie pesymistyczny sposób, będzie można zobaczyć w poznańskim Arsenale do 30 stycznia br.

Ekspozycja w galerii miejskiej na Starym Rynku dostarcza, na szczęście, przeżyć nie tylko estetycznych. Tym razem  zaoferowano artystyczną oraz społecznie zaangażowaną ucztę zarówno dla miłośników fotografii, instalacji video czy instalacji przestrzennej jak i dla tych, którzy w działalności artystycznej poszukują czegoś więcej. Kurator wystawy „Formy zamieszkiwania” Piotr Wołyński opisuje przedsięwzięcie tymi słowy: „Ekspozycja jest częścią interdyscyplinarnego projektu, do którego realizacji oprócz artystów zaproszeni zostali przedstawiciele nauk humanistycznych i społecznych. Miasto jest szczególną przestrzenią interakcyjną, symboliczną i emocjonalną. Doświadczenia z nimi związane są ważnym składnikiem współczesnej sztuki. Podejście teoretyczne odkrywa i uzmysławia przełomowe zmiany, jakie dokonują się dziś w sposobie funkcjonowania i rozumienia przestrzeni miejskiej”.

Wystawa faktycznie interesująca i dająca do myślenia na temat tego, czym miasto jest, czym być powinno i czym już niestety prawdopodobnie nie będzie, w czasach coraz bardziej ekspansywnej gentryfikacji dla tych, którzy notabene są jego twórcami, czyli dla jego mieszkańców. Przyznaję, że nie każda praca mnie poruszyła - niektóre zbyt estetyzujące, niektóre zwyczajnie (szczęśliwie nie tylko dla mnie) niezrozumiałe. Skupię się na kilku, których autorami są Leszek Knaflewski, Magda  Malinowska, Pascale Heliot i Maciej Kurak oraz  Stefan Wojnecki.

Knaflewski w pracy „Poznań miastem sztuki” w prześmiewczy sposób odnosi się do problemu coraz większej „umieralności” sztuki i kultury w stolicy Wielkopolski. Nie bez przyczyny od kilku lat w lokalnych mediach jak i na ulicach słychać hasła typu: „Kultura umiera”. Po tym jak z powodu zbyt wysokich czynszów pozamykano kilka kin studyjnych (w jednym obecnie jest Biedronka), niezależnych galerii (głośna sprawa z InnerSpaces) coraz częściej mówi się o Poznaniu jako o miejscu nieprzyjaznym artystom. Gwoździem do trumny było niezakwalifikowanie się „miasta know how” na listę pretendujących do miana Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Knaflewski posłużył się wielkoformatową czarno-białą fotografią cmentarza, na której zaznaczył m.in. „położenie artystów niemieckich, żydowskich, rosyjskich”. Miejscami tymi są groby. Kultura i sztuka wylądowały na miejskim cmentarzu, w krematorium, bo tam według rządzących najprawdopodobniej jest dla nich najlepsze miejsce. Po co inwestować i utrzymywać przy życiu inicjatywy, które nie przynoszą wielkich zysków. Z punktu widzenia ekonomicznego jest to zwyczajnie nieopłacalne...

Kolejna praca, czyli pięknie zmontowany film Magdaleny Malinowskiej „Nomadowie mimo woli”, to historia osób, które nie mogąc znaleźć pracy w lokalnych ośrodkach, muszą pokonywać czasem dziesiątki kilometrów by móc zarobić na przysłowiowy chleb. Video ukazuje społeczny paradoks pracowników dojeżdżających, którzy nie tylko spędzają większość wolnego czasu w środkach transportu, ale przede wszystkim wydają na nie dużą ilość zarobionych pieniędzy. Benzyna, bilety autobusowe i PKP czy w końcu wynajmowanie stancji (wiele osób wraca do domu tylko na weekendy) nie są rzeczą tanią, w szczególności w obecnych czasach, kiedy koszty przejazdu przeniesione zostały na osoby pracujące.

Liczba dojeżdżających do Poznania pracowników stale się zwiększa. W połowie XX w., czyli wtedy, kiedy rodziły się wielkie zakłady pracy, liczba ta stale wzrastała (około 18% ogółu pracowników w Poznaniu). Obecnie jest ich więcej niż kiedyś, bo około 25% wszystkich pracujących w wielkopolskiej stolicy. Głównym powodem nomadyzmu mimo woli był/jest upadek PGR'ów czy likwidacja lokalnych ośrodków pracy. Jednocześnie wędrujących pracowników zachęca się do wyczerpujących podróży "za chlebem" hasłami współczesnego kapitalizmu: "Pracowniku! Bądź mobilny i elastyczny! Osiągnij indywidualny sukces zawodowy!".

Współcześni pracujący żyją w zawieszeniu, nie mając swojego miejsca na świecie, kursując z miasta/wsi do metropolii i z powrotem. Już nie rodzina, przyjaciele wyznaczają miejsce zamieszkania lecz praca, której trzeba się podjąć by przeżyć.

Maciej Kurak wraz z Pascale Heliot stworzyli przestrzenną instalację w kształcie kontenera. Ich wytwór jest brzydki, popękany, a sztucznie urządzone wnętrze (kiczowate, kolorowe fotografie półek, tapet, jedzenia etc. przyklejone do ścian wewnętrznych) mają podkreślić żenadę projektu jakim jest stawianie kontenerów socjalnych. Autorzy o instalacji piszą: "Kontenery coraz bardziej kojarzyć się mają z «polityką wykluczania». W wielu miastach w Polsce obecnie budowane są całe osiedla kontenerowe. Trafiają do nich rodziny tak zwane patologiczne, czyli takie, których nie stać na opłacanie podwyższanych czynszów. Zjawisko wykluczenia w ostateczności może doprowadzić do polaryzacji przestrzeni miejskiej, w której zaczną mocno zarysowywać się dzielnice, które nie przystają do pewnych norm społecznych. Wykluczenie z przestrzeni miejskiej osób, które nie przystają do pewnych norm społecznych może w konsekwencji stanowić pewien proces ujednolicenia i umasowienia społeczeństwa. To właśnie w takiej przestrzeni, w której brak jest pewnej dozy inności zarysowuje się zjawisko anestetyki W. Welscha. Powstaje wówczas sytuacja, gdy wszystko jest tworzone wedle jednej normy. Doprowadza to miedzy innymi do zniwelowania uczucia wzniosłości i tym samym pozbycia możliwości delektowania się krajobrazem miejskim".

Artyści pracą „Baju, baju, będziesz w raju” chcą przekazać swój niepokój i strach przed budowaniem osiedli kontenerowych, które słusznie określa się mianem narzędzia segregacji społecznej. Polityka kontenerowa spycha na margines ludzi uboższych i w ostateczności doprowadza do wykluczenia ich z życia miejskiego, do którego przecież winni mieć prawo, bez względu na ilość pieniędzy w portfelu.

Natomiast Stefan Wojnecki w video „Wycinka” sfilmował robotników przy pracy, która miała miejsce nigdzie indziej jak przed przesławnym... Starym Browarem w Poznaniu! Dokładnie chodzi o wycinanie drzew w parku przed centrum handlowym. Kupując ziemię pod ekskluzywną galerię od prezydenta miasta know how, pani Kulczyk obiecała zadbać o park miejski, który znajdował się zaraz obok. Z parku na co dzień korzystało mnóstwo ludzi - w szczególności wiosną i latem. Ostatecznie właścicielka Starego Browaru odebrała użytkownikom możliwość korzystania z terenu zielonego wtedy kiedy mają na to ochotę (chociażby o 6.00 rano, gdy ktoś chce wyjść na spacer z psem), ogradzając park wysokim stalowym płotem. Teren nie dość, że utracił kilka pięknych drzew, to wejść do niego można tylko w tych samych godzinach, w których otwarte jest centrum handlowe. „Wycinka” skłania do refleksji na temat przestrzeni publicznych i prywatnych, tego gdzie przechodzą ich granice i tego, czy jako mieszkańcy miasta mamy wpływ na ich wyznaczanie.

Miasto Poznań pozostawia wiele do życzenia. Miejmy nadzieję, że konstruktywna krytyka, którą zaprezentowali artyści da do myślenia przede wszystkim nam - "szarym obywatelom". Nie zwalajmy wszystkiego na władzę, paradoksalnie dajemy jej wtedy więcej możliwości by decydowała za nas. W mieszkańcach siła:) Miasto ze swoimi wadami w jakiś też sposób przecież inspiruje do poczynania zmian, aktywizuje. "Lament na nic się nikomu nie przyda" [2], czas działać - kontestować, dyskutować, odzyskiwać miasto... Bo może jest tak, jak w „Moim mieście” skonkludował Mucha: "Miasto jest jakie jest. Powiem szczerze, że zdarza mu się mrugać. (...) Zdarza się rzadko, ale bywa (...). Na prawdę potrafi zaskoczyć. Wtedy wiem, że opuszczenie miasta kosztowało by mnie wiele. Nie wiem ile, ale zaczynam sobie zdawać sprawę, że jest coś warte. W końcu własna wymiętolona kołdra nie pachnie przyjemnie, ale jej zapach nam coś przypomina. I jak bardzo byśmy nie udawali, to i tak wiemy co to jest. To my sami, zamknięci w ekstrakcie małego, obrzydliwego smrodku. Jesteśmy z nim zżyci na zasadzie wzajemnego porozumienia. To on pomaga nam zasnąć i to on nas budzi z zakodowaną datą nowego dnia. Są higieniści mówiący co innego, ale czy można im wierzyć? Czy oni znają to miasto? Nie sądzę. Czasem je oglądają z okien samochodu, szczególną uwagę zwracając na dyktujące tempo w śródmieściu czerwone światła. Dla mnie one też świecą, ale wyłącznie po to, aby umieć żyć, aby dawać sobie radę i aby w końcu miasto uznać za swoje"[3]
 

o!

„Formy zamieszkiwania”, Galeria Miejska "Arsenał", 10.01-30.01.2011, kurator: Piotr Wołyński, artyści: Sławomir Brzoska, Sławomir Decyk, Wojciech Duda, Andrzej Florkowski, Mariusz Forecki, Pascale Heliot, Leszek Knaflewski, Maciej Kurak, Magda Malinowska, Tomasz Siuda, Stefan Wojnecki, Piotr Wołyński.

27 stycznia o 18.00 w Arsenale odbędzie się otwarta dyskusja z autorami książki Formy zamieszkiwania - prywatne i przestrzenne oraz z artystami.

Przypisy:
[1] G. Mucha, Moje miasto, w: "PROarte", nr 22, 2006
[2] tamże
[3] tamże
 

Ludzie czytają....

KOMORNIKÓW POGONIMY, ROZBRAT RAZEM OBRONIMY! - relacja z demonstracji

17-09-2024 / Rozbrat zostaje!

W minioną sobotę 14 września, czyli drugiego dnia obchodzonych przez Rozbrat okrągłych 30 urodzin ponownie spotkaliśmy się by protestować na...

Lokatorzy to nie towar - relacja z pikiety mieszkańców…

17-10-2024 / Poznań

W miniony wtorek wspieraliśmy mieszkańców Osiedla Maltańskiego w ich proteście na Placu Kolegiackim. Osiedle Maltańskie nie pozwala o sobie zapomnieć...

Armia dezerterów. Coraz więcej osób w Ukrainie uchyla się…

05-11-2024 / Analizy

Minął blisko rok od mojego poprzedniego artykułu na temat narastającej fali dezercji z wojska ukraińskiego. Od tego czasu liczba odmawiających...