Nowe historie o policjantach i politykach. Wywiad z Z. Liberą

Nowe historie o policjantach i politykach. Wywiad z Z. Liberą

  • rozbrat.org
  • niedziela, 30 grudzień 2012
Zbigniew Libera: Jola Brzeska, czy Max Itoya nie ucierpieli przez takie zjawy jak kapitał francuski czy niemiecki tylko przez polski model kapitalizmu o faszystowskich rysach charakteru. W dniach 27-29 grudnia w galerii Raster w Warszawie można było obejrzeć wystawę Zbigniewa Libery "Nowe Historie". Stało się to okazją do rozmowy o współczesnych inspiracjach i dyskusji o możliwościach kultury w zmianie świata. Publikujemy poniżej wywiad ze Zbigniewem Liberą przeprowadzoną przez Tamarę Kluma specjalnie dla rozbrat.org

Tamara Kluma: Pamiętam taki szablon sprejowany na murach przed kilku laty- z podpisem „za mundurem panny sznurem” przedstawiający policjanta, czy innego takiego w bojowej pozie a w ślad za nim czeredę kostuch. Za to policjant na twoim zdjęciu jest jakiś podłamany… Jakby mu już co najmniej kostucha w oczy zajrzała. No i te tory tramwajowe, urywające się tuż za jego plecami niczym osie czasu, który dobiegł końca.

Zbigniew Libera: Ta, delikwent jest w sytuacji granicznej i niewykluczone, że ma jakieś halucynacje (śmiech). Ale niekoniecznie widzi kostuchę – może widzieć rozmaite rzeczy, ponieważ rozpacza nad tym co uczynił. Prawdę mówiąc wyboru „bohatera” zdjęcia dokonałem inspirując się postacią  policjanta z Poznania – Tomasza Wolińskiego. To taki gość, który, cytując go: „może ci pokazać co to znaczy komuś jebnąć” i zaraz po złożeniu takiej oferty lubi się poznęcać. Nie on jeden. Słyszałem niedawno od Sancza z Rozbratu, że po ostatnich takich seansach, gdzie ofiarami byli skłotersi, sąd umarza postępowania jedno po drugim [możesz przeczytać o tym TUTAJ – red.]. Przeciwko temu policjantowi też. Taka reguła rządzi w naszym kraju nie tylko kiedy stroną są skłotersi. Za to na moim zdjęciu tamten policjant będzie wyrażał skruchę dłużej niż będzie trwać jego służba.

TK: Cóż, przysłowie o sprawiedliwości nierychliwej wykonuje tu nieoczekiwany obrót znaczenia.

ZL: Powiem jeszcze, że Cezary Kosiński, który wcielił się w rolę wrażliwego policjanta ubrany jest w kostium w którym grał Makbeta. Jak wiemy Makbet zgodnie z przepowiednią Czarownic ginie, natomiast sytuacja postaci z mojego zdjęcia nie wydaje się przesądzona…

TK: Przychodzą na myśl inni szekspirowscy chłopcy z ferajny, taki Hamlet np. – „być albo nie być” brzmiałoby tu jak „bić albo nie bić”. Skojarzyło mi się, bo Uniwerek Wrocławski przyznawał ostatnio  „Chamlety” za obsceniczność – faszystowska „Zadruga” i ONR zgarnęli nagrodę.

ZL: Obsceniczność to niezły trop – ujmę to tak (w pewnym skrócie), że czy to policjant, czy polityk - grają po prostu w grę, która rządzi się określonymi regułami, podobnie jak aktor, który musi znaleźć się w narzuconej inscenizacji - w naszej/tej sytuacji można by ją określić jako subtelnie zmontowany porządek społeczny, system. 

Z kolei osoba, uświadamiająca sobie, że jej dotychczasowe życie było jakby rolą w teatrze zaczyna też zdawać sobie sprawę z jakiejś części siebie, która poza teatr/grę  wykracza i wtedy często zaczyna się zachowywać obscenicznie/niescenicznie, tak jak ten tu wrażliwy policjant (śmiech).

TK: OK, widać, że on przestał być instrumentem, ale jeszcze nie wyraża czegoś innego od uświadomienia sobie bycia instrumentem. 

ZL: Jednak prawdziwie twórcza energia, jakiś pomyślunek, a nie tylko odgrywanie roli zawsze zaczyna się dopiero w momencie podwyższonej wrażliwości i w jakimś sensie zależy od nie-działania.

TK: Patrząc na to zdjęcie trudno oprzeć się domysłom, co wydarzy się potem…

ZL: Wydaje mi się, że jakiekolwiek „potem” zależy od „wewnętrznego policjanta” patrzącego – już samo trwanie w roli widza jest narzucaniem tego co może się wykluć. Wybudzenie się z psychicznego automatyzmu nie jest zaś łatwe, ponieważ we współczesnej kulturze steruje się nami tak byśmy byli widownią. Po to byśmy konsumowali fantazmaty, za pomocą których narzuca się nam wzorce postępowania i bardziej ogólne reguły gry, wręcz sam jej sens.

TK: Masz jakiś przykład pod ręką?

ZL: Nieskończenie wiele. I nie ma co wybiegać za daleko, ponieważ sfera polityki na lokalnym poziomie daje ich nieskończenie wiele i jakże wyrazistych w swej patologii. Generalnie chodzi o to by wprowadzać do obiegu takie osoby-tematy-memy, które najlepiej nadają się by podtrzymywać obecne reguły gry w politykę i pomijać lub usuwać, także w sensie dosłownym, te które jej przeszkadzają. Jeśli chodzi o osoby weźmy takie pary - zabity przez policjanta Max Itoya i spalona Jolanta Brzeska – i takie medialne spodki jak „kibol  Staruch”, czy „mama Madzi” - spektakularny wymiar ich losów dobrze odzwierciedlają reguły i poziom gry. Sprawdź sobie chociażby ilość wpisów przypadających w jakiejkolwiek gazecie na temat tych osób, samo to wiele ci powie - no weź, teraz sprawdź na swoim komputerk

TK: OK, mamy – „Staruch”, czyli Polska Republika Futbolowa : Max Itoya - 244 do 11.

ZL: Otóż to, w tym kraju to sytuacja wręcz nie do pomyślenia, żeby wynik był inny, nie...?

Libera 3

 

ZK: Można powiedzieć, że „Staruch” ma lepszych obrońców.

ZL: No tak, szczególnie wśród polityków  i ze strony mass mediów – oczywiście nie wszystkie będą go bronić, bo przecież spora część publiki nie tego oczekuje - ważne tylko, by pozorować konflikt i unikać tematów istotnych rozdymając do monstrualnych rozmiarów wszystkie inne. Nie ważne czy monstrum zaraz pożre nas wszystkich. Liczy się tylko kasa i władza, co akurat na jedno wychodzi. A w przeciwieństwie do  „Starucha”, zabójstwo na tle rasowym to nie jest konik, na którym ten czy ów polityk bez wysiłku podjedzie trochę do przodu, co nie?

TK: Jak to w ogóle możliwe, że wciąż tkwimy w tym narodowo-kiczowatym teatrzyku grozy?

ZL: Nie pojmuję tego. Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że za ileś lat znajdziemy się w takiej atmosferze, to bym nie uwierzył. Nie ulega jednak wątpliwości, że to pokłosie polskiej polityki ostatnich kilkunastu lat – w to bezustanne huśtanie nastrojami nacjonalistycznymi umoczony jest cały tutejszy establishment z Kaczorem Donaldem na czele. Pamiętam też np. kiedy Małysz zdobył kolejne złoto - w Gazecie Wyborczej był artykuł o tym, że całemu światu udowodnił, ze DNA Polaka jest lepsze od innych nacji.

Naprawdę nieszczęściem jest, że jeszcze nigdy żadna partia, czyli politycy i wspierający ich media, finansiści, naukowcy, nie zapłacili za sytuację do której doprowadzili, no powiedzmy NSDAP częściowo została rozliczona, ale już taki wspierający ją Bayer po prostu przerzucił się na farmację i nawozy sztuczne, a teraz m.in. GMO. 

TK: A jak uważasz, skąd w naszym kraju tak podatny grunt dla nacjonalizmu, przecież wszyscy tu kiedyś dostali ostry wycisk od Adolfa?

ZL: Tak, to powinna być wystarczająca odtrutka, ale nie jest. Ten temat w ogóle jest dość złożony,  można by wskazać na warstwę kulturową i historyczno-polityczną, tylko, że wybacz nie mam teraz ochoty nurkować w tych ciemnych miazmatach. Dość powiedzieć, że cały ten nacjonalizm to ślepa uliczka dla bandy oszołomów, a z drugiej strony parawan dla kilku grubszych ryb, dążących do tego, by wyzysk tzw. „wolnego rynku” globalnego zastąpić wyzyskiem kapitału polskiego. Biorąc pod uwagę nasze lokalne, polskie standardy w tej mierze, pewnie szybciej niż myślimy, znaleźlibyśmy się tam gdzie Jola Brzeska, czy Max Itoya – bo przecież oni nie ucierpieli przez takie zjawy jak kapitał francuski, czy niemiecki tylko przez polski model kapitalizmu o faszystowskich rysach charakteru.

TK: Kapitał myśli globalnie, ale zabija lokalnie. Za to zagraniczne misje wojskowe w wykonaniu polskich żołnierzy to sama szlachetność, bohaterstwo i chwała zgodnie z linią orzecznictwa sądów i ogolonego na łyso weterana-pieniacza, sponsorowanego przez firmę zbrojeniową [czytaj TUTAJ – red.]

ZL: No oczywiście! A wracając jeszcze na polskie ulice, trudno nie zauważyć, że pożyteczni idioci o łysych głowach - jako ci rzekomo stanowiący największe zagrożenie - świetnie służą za parawan dla antyspołecznej polityki, a także jako powód dla ograniczania podstawowych praw obywatelskich, np. do zgromadzeń. Mówiąc krótko – brzydką prawdę systemu w tym kraju ukrywa się w brunatnym fałszu. Ku chwale ojczyzny, ma się rozumieć.

TK: Cóż, zdaje się też, że patriotycznym obowiązkiem jest milczeć, gdy dzieje się coś złego. Czy to nie łamanie nakazu milczenia stoi za występującymi na przemian, bezkarnymi atakami nacjonalistów i policji na skłoty, lokatorów i ich obrońców?  Wczoraj warszawski aktywista został  zgarnięty z ulicy, wciągnięty do radiowozu i rozebrany do naga - atmosfera zastraszania gęstnieje…

ZL: Zwróć uwagę, że oprócz wspólnego mianownika w postaci wymuszania kształtu wspólnoty pod dyktando ekonomii, wszystkie te akty agresji mają swoje odzwierciedlenie w kreowanym przez media obrazie ofiar – najczęściej, w stylu: „oni sobie na to zasłużyli”. Oczywiście nie wprost, to się najczęściej subtelnie sugeruje, żeby zahipnotyzowany odbiorca mógł identyfikować się z brutalną rzeczywistością bez zgrzytów sumienia. Sumienie to z punktu widzenia ekonomii wróg publiczny nr 1 - przeszkadza w zyskach, więc musi być uśpione. Debord w analizie społeczeństwa spektaklu nazwał to „zapośredniczonym przez obrazy stosunkiem społecznym między osobami”. Niestety, pomimo śmiałych prób przełamywania bariery spektaklu przez różne akcje w przestrzeni miejskiej i działalność mediów oddolnych, reżim mediokratyczny jest tak szczelny, że odbiera nam możliwość skutecznej komunikacji w najistotniejszych kwestiach dotyczącej wspólnoty. Niby jesteśmy razem, ale podzieleni niczym więźniowie w swoich celach.

Libera 1

Ludzie czytają....

Komunikat odnośnie Duda Development

02-06-2024 / Rozbrat zostaje!

Na początku lutego informowaliśmy o pobiciu członka Kolektywu Rozbrat przez ludzi działających na zlecenie Duda Development

Iran: strajki, demonstracje i wojna

24-07-2024 / Polityka

Rząd w Teheranie nie jest gotów iść na wojnę i bronić swoich braci muzułmanów, Palestyńczyków, bo obawia się reakcji własnego...