Michał Sobelman, dysponujący machiną medialną i listą kontaktów z dziennikarzami na całym świecie oraz wsparciem swojego rządu, zaatakował też mnie, insynuując - choć w istocie nie przeczytał mojej książki - że moje wypowiedzi i przekonania polityczne są antysemickie i dadzą się porównać z kampania nienawiści w 1968 w Polsce. Nie dziwi, że z takimi zarzutami występuje Sobelman, skoro czyni to w imieniu rządu izraelskiego, który regularnie oczernia wszystkich krytyków polityki i działań Izraela, nazywając ich rasistami. Czy takie oskarżenia miałyby rację bytu wobec działaczy sprzeciwiających się apartheidowi w RPA w latach 70. i 80. minionego stulecia? Sprzeciw wobec apartheidu był w jasny sposób polityczny, i opierał się na żądaniu praw człowieka dla wszystkich; i nie chodzi o nic innego, gdy mowa o Palestynie.
Zdumiewa, że rzekomo krytyczna i demokratyczna przestrzeń komunikacji i debaty w Polsce może ulegać szantażowi izraelskiej ambasady i jej rzeczników stawiając w się w roli pomocnika w dyskredytowaniu krytyków polityki Izraela.
Także ja żądam od "Krytyki Politycznej" przeprosin i wyjaśnień, za bezpodstawne i złośliwe, wymierzone we mnie zarzuty i ataki.
Nie reprezentuję gazety, rządu ani też żadnej drabiny służącej spełnieniu ambicji politycznych w polskim estabiliszmencie. Pragnę zachować krytycyzm wobec tych sfer władzy, ponieważ są one zdolne do korumpowania i podminowywania ruchów demokratycznych oraz ich pracy na rzecz zmiany.
Wiem natomiast, że mogę w pewnej mierze reprezentować ruch działaczy solidarnościowych z całego świata, młodych i starych, świeckich i religijnych, muzułmanów, ateistów, żydów i chrześcijan, który podjęli wysiłek na rzecz sprawiedliwości na Bliskim Wschodzie i zorganizowali Flotyllę Wolności 2 - Pozostań Człowiekiem.
Tworzymy politykę poprzez oddziaływanie wewnątrz samego Izraela/Palestyny i bezpośrednio współdziałając z miejscowymi społecznościami. Działamy też na rzecz skończenia z bezkarnością i apartheidem Izraela we własnych krajach dzięki taktyce bojkotu, wycofania inwestycji i sankcji (BDS); taktyce non-violence, mającej za cel powstrzymanie reprodukcji okupacji, realizującej się dzień w dzień za sprawą normalizacji umów zbrojeniowych, sponsoringu kulturalnego i edukacyjnego ze strony państwa izraelskiego, oraz wymiany handlowej. BDS może stać się żyznym podglebiem dla mobilizacji społeczeństwa obywatelskiego sprzeciwiającego się okupacji, tak w Izraelu, jak i w Palestynie.
Tymczasem trwa okupacja, blokady i gettoizacja Palestyny. Postępuje grabież ziem Palestyńczyków, ich źródeł wody, Palestyńczycy są dzień w dzień zabijani, więzieni i wypędzani. Czy chcemy to powstrzymać, czy też usprawiedliwić i doprowadzić do eskalacji? W kogokolwiek nie rzuci się błotem, obelgami i oskarżeniami, służy to odwróceniu uwagi od realnych problemów tu i teraz, oraz umacnia dyskurs autorytarny, prowadzący to zamazania wszelkich różnic poglądów i uciszenia krytyki, zamiecenia pod dywan prawa międzynarodowego i praw człowieka. Kto podchodzi bezkrytycznie do tych kwestii oraz sprawujących nad nimi pieczę sfer władzy, ten nie zda egzaminu z rzeczywistej i uczestniczącej demokracji.
Tłumaczenie: Paweł Michał Bartolik
Źródło: Internacjonalista.pl



