Od najmłodszych lat jesteśmy wtłaczani w ramy sztywnych norm, które są nam narzucane odgórnie i niejednokrotnie są dla nas niezrozumiałe. Tłamszone i zniewalane jest nasze wewnętrzne dziecko – nasze ja. Cierpi, jego ruchy krępowane są przez kajdany, nie może wyjść z więzienia, w którym umieściło je społeczeństwo i niejednokrotnie my sami. Uwolnijmy je, pozwólmy sobie być sobą!
Pozycja wydana przez Oficynę Wydawniczą Bractwo Trojka jest uroczą książeczką, mówiącą nam:
Hej, obudź się, nie bój się być sobą! Przypomnij sobie siebie z dziecięcych lat!
Książeczka jest prosta i ma na pierwszy rzut oka prosty przekaz, chodzi w niej o bunt przeciwko zasadom. Jednak w trakcie rozmów o książce okazuje się, że każdy dostrzega w niej coś innego. Poszczególne hasła i rysunki interpretowane są w zależności od naszych życiowych doświadczeń, sytuacji życiowej, problemów, marzeń i charakteru. Każdy ma inną ulubioną stronę lub strony, które odzwierciedlają, to co jest dla danej osoby najważniejsze w życiu.
Czasem to, co proste niesie w sobie najwięcej znaczeń, właśnie dzięki wolności interpretacji.
Potwory, które mamy przytulić mogą być naszymi wewnętrznymi problemami, strachami, konfliktami wewnętrznymi. Może po ich „przytuleniu” staną się mniej straszne? Mogą być też wszystkimi strasznymi i nielubianymi ludźmi, którzy po bliższym poznaniu się okażą się całkiem znośni i może nawet uda nam się z nimi zaprzyjaźnić.
Słuchanie najcichszego głosu. Czy chodzi o nasz wewnętrzny głos, szepczący o naszych potrzebach i pragnieniach, stłamszony przez społeczeństwo, czy też o głos tych najsłabszych, pominiętych, wykluczonych, potrzebujących pomocy?
Całość może być odczytywana jako proces dorastania od narodzin, gdy to na świat przychodzimy nadzy, a potem najpierw samotnie budujemy swoje ja – szyjemy swój własny strój. Następnie pojawiają się w naszym życiu różne postaci i z czasem jest ich coraz więcej. Tak też na stronach książki, z czasem pojawia się coraz więcej postaci.
Może też stanowić metaforę do buntu młodzieńczego, gdzie z próbujemy naszych sił w świecie, uczymy się siebie i w jaki sposób współżyć z innymi. Musimy rozwiązać konflikt interesów między grupą a jednostką.W procesie buntu młodzieńczego budujemy swoją pewności siebie, która daje nam siłę do życia.
Książeczka może być dużym wyzwaniem dla rodziców i wychowawców. Myślę, że nie jeden dorosły może mieć opory przed przeczytaniem jej dziecku, bojąc się jej skutków. Bojąc się, że dziecko odczyta ją tylko na dosłownym poziomie i dostrzeże w niej tylko bunt i indywidualizm. (Taki strach oraz całkowitą ignorancję w temacie anarchizmu prezentuje autorka recenzji na stronie Polonia Christiana, myląc anarchizm, liberalizm i „anarchokapitalizm”. Jeśli ktoś ma ochotę się pośmiać, to zapraszam tutaj)
Sama miałam problem z tą książką. Brakowało mi w niej umiejscowienia dziecka w społeczeństwie i wyjaśnienia, że należy też uwzględnić potrzeby innych, i to właśnie jest do przepracowania z dzieckiem. Na tym przecież polega wychowanie i na tym polega trudność tej książki, ale z drugiej strony, może wcale nie, może dziecko zrozumie to bez naszego tłumaczenia. W trakcie rozmów nad książką dostrzegłam, że społeczeństwo jest reprezentowane przez postacie zabawek, potworów i innych stworów. Ważną funkcje spełniają rysunki, które dzieci lepiej przyswajają i intensywniej odbierają niż dorośli. Są tam różne stwory reprezentujące właśnie społeczeństwo i ludzi wokół nas. Dziecko dzieli się, hałasuje i maluje z innymi. Pamiętam, będąc dzieckiem potrafiłam patrzeć godzinami na rysunki w książkach i na ich podstawie przerabiać w głowie całą historię, one dawały mi dodatkowe informacje na temat opisanych sytuacji.
Istnieje kilka tłumaczeń tej książki. Sposób interpretacji i tłumaczenia tekstu zależy od światopoglądu i przekonań tłumacza, Grecja w Ogniu, na przykład, potraktowała ją jako wezwanie do insurekcji. Porównajcie tłumaczenia i oryginał. Może uda wam się stworzyć własne tłumaczenie. A może dopiszecie swoje własne strony?
Jak powiedział przedstawiciel wydawcy, dziecko nie będzie tak długo przerabiać tej książeczki, jak my. Przeczyta i pewnie rzuci w kąt i będzie żyć dalej, próbując być sobą. Oby udało się to każdemu!
Dzieci na koniec i tak zrobią z tą książką, co zechcą. Coś zupełnie innego niż my.
I pamiętajmy, że to nie książka wychowuje dziecko, chociaż może mieć istotny wpływ na jego rozwój. Wychowanie to proces. Dziecko wychowywane jest przez społeczeństwo, przez wszystkich ludzi, z którymi się styka.
Książka jest dostępna w Anarchistycznej Księgarni Zemsta, polecamy każdemu, zwłaszcza dorosłym ;-)
Tove
Źródło: Blog Czarna Teøria