Rozwijając pytanie radnego Mączkowskiego należy zauważyć, iż dyskusja o miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego dla Sołacza nie dość, że opiera się o najgorszy z możliwych wariantów, to wszyscy odwołują się do Studium Uwarunkowań z 2008 roku, które było licznie oprotestowane, a w momencie jego głosowania od razu mówiono, iż trzeba je przyjąć i od razu zacząć pracować nad poprawieniem jego błędów. Dziś prezydent wraz z MPU odwołuje się do tego bubla, który zamiast poprawiać sami traktują jako wytyczną, do... kolejnej, tym razem szczegółowej zabudowy terenów zielonych.
Radna Katarzyna Kretowska jako pierwsza zapytała na tej sesji o Rozbrat. W odpowiedzi usłyszała “później !“ od prowadzącego spotkanie Wojciecha Kreglewskiego.
Na komisji było dużo mówców, mnóstwo udowadniania sobie, że się jest lepszym w kopaniu po kostkach przeciwnika. Przewodnicząca rady Sołacz Danuta Kańska, nie sprawdza się w konfrontacji z machiną władzy. Zapewne jest świetną urzędniczką w czasie pokoju, bo na ten czas została wybrana. Mimo, że jest po słusznej stronie, zaciemnia obraz dostosowując się do języka jakim operuje władza, rozmiękczania wizji wojny, którą wytoczono mieszkańcom. Kiedy władze miasta doprowadzają do takiej sytuacji jak ta na Sołaczu, nie można swojej pozycji racjonalizować.
To czego brakowało w wypowiedziach pani Danuty Kańskiej, pojawiło się w głosie byłego wojewody Tadeusza Dziuby, zaangażowanego w temat Sołacza mieszkańca tej dzielnicy. Jasna, przejrzysta analiza obecnej sytuacji, pokazująca problem nie tylko z pozycji ekologicznej ale i społecznej (problem Rozbratu). Obnażenie krótkowzroczności polityki przestrzennej Poznania oraz nieumiejętności wypracowania nowych rozwiązań wzorowanych na starych dobrych koncepcjach. Krytyka logiki pochopnych decyzji kosztem beznadziejnych efektów. Nie bez kozery Tadeusz Dziuba doszukiwał się źródła i sensu tych zaniedbań.
Rozsierdziło to przewodniczącego Kreglewskiego: "Pana wypowiedź jest warta tyle ile ugrupowanie, z którego pan pochodzi"... sala zabuczała, a w kierunku radnego poleciała uwaga "pan ma mentalność boksera"… oczywistym jest, że podczas obrad komisji dyskusja na takim poziomie nie powinna mieć miejsca. Potrzeba nam społecznej debaty, a nie szafowania siłą, którą daje władza. Kręglewscy się nie zmienią, nie zmieni się MPU i nie zmieni się namaszczony przez elity prezydent Grobelny. Jego mentorski głos tłumaczący wszystkim na czym polega: procedura, kompromis, merytoryczna debata, wywoływanie planu... etc. Swoista lekcja z obsługi liberalnej demokracji jest w tym przypadku nudna i niesmaczna, tym bardziej jak na sali siedzą policjanci w cywilu...
Kolejne spotkanie w ramach spektaklu "jak pokazać ludziom, że nic nie rozumieją, a my zrobimy im dobrze, bo wiemy jak" za tydzień w środę, 7 października, sala sesyjna UM. Przybądź i zobacz jak cię ogrywa lokalna władza.



