Uciec z okopów
To, że udział w walce może wywołać u człowieka głęboki wstrząs psychiczny, było wiadomo już dość wcześnie. Niektórzy badacze i badaczki przywołują nawet odpowiednie cytaty z dzieł starożytnych autorów, opisujących spowodowany wojną szok[1]. Jednak problem nabrał szczególnego znaczenia z chwilą, kiedy starcia zbrojne stały się masowe w skali, a do armii liczących dziesiątki, a potem setki tysięcy i miliony żołnierzy, zaczęto rekrutować osoby z różnych warstw społecznych – często przymusowo.
Żołnierze musieli wytrzymać trudne warunki życia w szeregach armii. U zarania powszechnego poboru więcej rekrutów umierało z głodu i chorób niż od kuli czy bagnetu. W toku walk permanentnie byli wystawieni na ból. Ciągle zagrożone było ich życie, zwłaszcza kiedy wojny przybrały przewlekły, pozycyjny charakter. Stali miesiącami w okopach we własnych ekskrementach, w chłodzie, w deszczu i pod ciągłym obstrzałem. Operując z kolei na obcym terytorium, żołnierze musieli się liczyć z napaściami i skrytobójstwami oraz atakami partyzantów. Nigdzie i nigdy nie byli bezpieczni. To wszystko odciskało piętno na ich psychice.
Reakcje na ten stan rzeczy mogły być różne, najbardziej powszechne było po prostu porzucenie broni i ucieczka z pola bitwy czy w ogóle z szeregów armii. Formacje wojskowe, zwłaszcza z przymusowego poboru, były nękane dezercjami. Dowódcy radzili sobie z problemem, wprowadzając bezwzględny terror. Za oddalenie się z szeregów karano co najmniej karcerem, chłostą, a często po prostu śmiercią.
Jednak sytuacja nie ulegała zmianie. Zszokowani i zestresowani żołnierze, pomimo drakońskich kar, ciągle masowo uciekali z linii frontu. Nie pomagała także indoktrynacja, której celem było zmotywowanie żołnierzy do poświęcenia zdrowia i oddania życia za cesarza, naród czy państwo. (Zaznaczmy gwoli ścisłości, że dalece nie wszyscy dezerterzy byli wstrząśniętymi przemocą i śmiercią pacyfistami, niemałą część stanowili maruderzy, dopuszczający się rozbojów, morderstw i gwałtów).
Stres pourazowawy i los weteranów
Przełomowym momentem była I i II wojna światowa. Zaczęto dostrzegać, że niesubordynacja i ucieczka, czy szerzej niezdolność do podjęcia walki, są skutkami zjawiska, które zaczęto nazywać „nerwicą frontową” czy „zespołem wyczerpania walką”[2]. Kolejnym punktem zwrotnym była wojna w Wietnamie. Wówczas zaczęto na szeroką skalę badać weteranów. W 1980 roku (7 lat po wycofaniu się wojsk amerykańskich z Indochin), w klasyfikacji Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego pierwszy raz użyto terminu „zaburzenie stresowe pourazowe”, wprowadzając do podręczników klinicznych nową jednostkę chorobową, a dalej zaczęto pisać o „zespole stresu pourazowego” – w skrócie PTSD. Przyjmuje się, że PTSD doświadcza od kilkunastu do nawet 35% żołnierzy biorących udział w walkach[3].
Jedną z najbardziej niebezpiecznych konsekwencji PTSD jest agresja skierowana przeciw innym ludziom lub samemu sobie. Ofiarami przemocy padają najczęściej najbliżsi, w tym żony i partnerki straumatyzowanych żołnierzy. Wyniki jednego z badań w USA dowodziły, iż przemoc domową odnotowano w przypadku 5% rodzin cywilów oraz w 13,5% rodzin żołnierzy, u których nie stwierdzono PTSD i aż w 33% przypadków rodzin wojskowych, u których zdiagnozowano PTSD. U osób z zespołem stresu pourazowego kilkukrotnie rośnie też ryzyko popełnienia przestępstwa z użyciem przemocy[4].
Jeżeli chodzi o autoagresję, to może się ona ujawnić u osób z PTSD w postaci narkomanii i alkoholizmu, ale także odebrania sobie życia. Badania wykazują, że 30177 amerykańskich weteranów wojen prowadzonych w Afganistanie i Iraku po 11 września 2001 roku, popełniło samobójstwo. To ponad czterokrotnie więcej, niż poległo w walce (zginęło 7057)[5].
Opieka nad weteranami wojen prowadzonych przez USA przez pierwsze dwie dekady naszego stulecia kosztowała Waszyngton 465 mld USD. Co jednak istotne przez następnych 30 lat wydatki będą wynosić jeszcze dodatkowo 2,2 bln USD[10].
Trzeba też jasno podkreślić, iż weterani często borykają się ze społecznym wykluczeniem, biedą, bezrobociem i bezdomnością. Odnośnie do Stanów Zjednoczonych – według różnych szacunków – od 30 do 50 tys. byłych żołnierzy żyje dziś bez dachu nad głową[9].
Powojenna przemoc
Problemy te są coraz bardziej dostrzegalne w Rosji i Ukrainie, gdzie trwająca od 24 lutego 2022 roku wojna spowodowała zaangażowanie setki tysięcy żołnierzy. Jeżeli chodzi o Rosję, zwraca się przede wszystkim uwagę, że zdemobilizowani lub urlopowani wojskowi zabili na jej terenie – od lutego 2022 roku do marca 2025 roku – 378 osób, a 376 zostało rannych[4]. Dane te pochodzą z oficjalnych źródeł – z prasy lub informacji sądowych. Podobne morderstwa zdarzają się też na terenie Ukrainy, ale ich skala nie jest znana
Powyższe dane wywołują niepokój, bo wiadome jest, że skala problemu wzrośnie wraz z zakończeniem działań wojennych, co prędzej czy później nastąpi. Niektórzy komentatorzy wprost piszą o tym, że Rosja stanie w obliczu fali przestępczości w związku z powrotem weteranów wojennych. Wskazują na to dane historyczne, np. z okresu po II wojnie światowej. W ZSRR liczba morderstw wzrosła o 43%, a liczba zarejestrowanych rabunków o 130%[6]. Fala powojennej przestępczości w ZSRR nie jest tajemnicą, opowiada o tym m.in. znakomity rosyjski serial „Leningrad 46” z 2014 roku.
Podobny problem wystąpił także po zakończeniu w 1988 roku wojny w Afganistanie, ale wówczas dodatkowym czynnikiem wpływającym na wzrost przestępczości, było załamanie się systemu ekonomicznego. Towarzyszyły temu rozboje i strzelaniny na ulicach, w których często główną rolę odgrywali byli żołnierze z Afganistanu. W jakieś mierze ukazuje to z kolei, szeroko dyskutowany w Rosji, serial „Słowo pacana” z 2023 roku.
Zeki idą na front
Obecnej sytuacji nie poprawia fakt masowego rekrutowania do wojska więźniów skazanych nieraz za najcięższe przestępstwa. W Rosji werbowano ich niemal od samego początku konfliktu w Ukrainie. Początkowo wykorzystywano więźniów w szeregach Grupy Wagnera, dowodzonej przez nieżyjącego już Jewgienij’a Prigożyn’a. Do czerwca 2024 roku na front pojechać miało ponad 48 tys. skazanych[7]. Z początkiem roku 2024 także władze ukraińskie zaczęły kaperować więźniów do armii. Do czerwca 2024 roku miano zrekrutować ok. 27 tysięcy mężczyzn[4].
Rosyjski działacz antyputinowskiej lewicy, Andriej Rudoj, twierdzi, że rozczarowanie weteranów obecnej wojny będzie tym większe, że znaczna część rosyjskiego społeczeństwa nie uważa ich za bohaterów. Powodem jest to, że prawie już wszyscy są albo zawodowymi wojskowymi, albo żołnierzami kontraktowymi – walczą za pieniądze i to wielokrotnie większe niż wynosi średni dochód przeciętnego Rosjanina. Rudoj zwraca uwagę, że po demobilizacji, weteranów spotka w związku z tym spadek pozycji społecznej; będą zarabiać znacznie mniej[4], a niewykluczone nawet, że staną przed problemem bezrobocia, biedy i bezdomności. W takiej sytuacji rozbój czy praca dla mafii może stać się alternatywą. Zwłaszcza, że będą oni posiadać odpowiednie ku temu kwalifikacje.
Marsz po władzę
Niekiedy weterani tworzą ruchy polityczne i to niestety częściej o orientacji autorytarnej. Dość dobrze znana jest rola weteranów I wojny światowej w tworzeniu ruchu faszystowskiego. Współcześnie badania wykazały, że w Stanach Zjednoczonych – które regularnie z kimś walczą – wzrosła liczba przestępstw popełnianych przez weteranów z pobudek politycznych, a przede wszystkim wzrósł ich udział w ruchach radykalnych o charakterze prawicowym. Po stronie pacyfistycznej, anarchistycznej czy antykapitalistycznej angażuje się bardzo mało weteranów[8].
W przypadku Rosji i Ukrainy przypuszcza się, że zdemobilizowani wojskowi zasilą głównie szeregi ruchów nacjonalistycznych oraz faszystowskich i przez długie lata będą oddziaływać na politykę tych państw. Przykładem związanych z tym niebezpieczeństw był bunt – wspomnianego wyżej przeze mnie – Prigożyn’a, którego oddziały pod koniec czerwca 2023 roku pomaszerowały na Moskwę. Nie obyło się bez ofiar. Niewiele później sam szef Grupy Wagnera zginął w katastrofie lotniczej w niejasnych okolicznościach.
W Polsce o problemie weteranów wojennych mówi się niewiele. Nasi bohaterowie z II wojny światowej są przedstawiani bez skazy. Obecnie ci, którzy rwą się do walki „z Ruskimi”, najlepiej na pierwszej linii frontu, nie wiedzą zwykle, o czym mówią.
Przypisy:
[1] Tomasz Kucmin i inni, „Historia traumy i zaburzeń potraumatycznych w literaturze”, Psychiatria Polska, 50(10)/2016.
[2] Norman Davies, „Europa walczy 1939-1945. Nie takie proste zwycięstwo”, Kraków 2008, s. 286.
[3] Patrz np. Bessel van der Kolk, „Strach ucieleśniony. Mózg, umysł i ciało w terapii traumy”, Warszawa 2019, s. 31.
[4] Kanał YouTube Вестник Бури, Ветераны войны - угроза для россии и украины, 14 maja 2025, https://www.youtube.com/watch?v=nKfm75GdGA0&t=5094s
[6] https://russiapost.info/society/crime_wave
[7] Российские заключённые во вторжении на Украину, https://ru.wikipedia.org/
[9] https://www.statista.com/topics/3450/veterans-in-the-united-states/#topicOverview
[10] htt://www.aljazeera.com/news/2025/6/24/how-much-have-us-wars-in-the-middle-east-and-afghanistpsan-cost