Kadencje
Jacek Jaśkowiak rządzi Poznaniem już ponad 10 lat. Dzięki wprowadzeniu kadencyjności w wyborach na fotel prezydentów miast (także oczywiście burmistrzów i wójtów), będzie musiał zakończyć swoją władzę w 2029 roku. Choć na początku swojego zaangażowania politycznego zapowiadał, że nie będzie piastował swojego urzędu dłużej niż dwie kadencje po 4 lata[1] – obietnicę tę, jak wiele innych, złamał. Piastuje swój urząd już trzecią kadencję, przy czym dwie zostały wydłużone – jedna wskutek pandemii, druga ustawowo po wprowadzeniu zasady ograniczającej liczbę kadencji.
Jaśkowiak będzie rządzić Poznaniem prawdopodobnie łącznie 15 lat, prawie tak długo jak Grobelny (16 lat) i prawie dwa razy dłużej niż sam obiecywał. Piszę „prawdopodobnie”, bo – co symptomatyczne – pojawił się projekt nowelizacji ustawy, znoszący ledwie co wprowadzone ograniczenie w liczbie kadencji dla prezydentów, wójtów i burmistrzów.
Po początkowych, dających się zauważyć zmianach w poznańskiej polityce lokalnej, Jacek Jaśkowiak szybko odszedł od swoich początkowych deklaracji. Na wielu polach: od planowania przestrzennego i ekologii, przez politykę transportową i mieszkaniową, po zagadnienia związane z partycypacją społeczną w podejmowaniu decyzji, doszło do stagnacji lub nawet regresu względem pierwszych lat prezydentury Jaśkowiaka. Po początkowym szoku w 2014 roku miejscowy partyjno-urzędniczo-biznesowy establishment odzyskał swoje wpływy.
Nie tylko Poznań
W wyborach samorządowych w 2014 roku zmiany nastąpiły nie tylko w Poznaniu. Cztery lata wcześniej w wyborach samorządowych w 2010 roku aż 78% wybranych w wyborach samorządowych prezydentów polskich miast, były to osoby sprawujące ten urząd wcześniej; w 2014 roku ten odsetek zmalał do 62%, co miało świadczyć o pewnym przełomie[2]. Wielu prezydentów straciło swój fotel, często nieoczekiwanie.
Ruchy miejskie bardzo liczyły na przełom. Jego symbolem stali się nie tylko prezydent Poznania (Jacek Jaśkowiak), ale też Słupska (Robert Biedroń) i Gorzowa Wlkp. (Jacek Wójcicki). Rok po wyborach, we wrześniu 2015 roku w Gorzowie odbył się Kongres Ruchów Miejskich, w którym – obok 300 aktywistów i aktywistek – gościnnie udział wzięli także ww. prezydenci. Jak pisano, razem z działaczkami i działaczami miejskimi „rozmawiali o nowej polityce i rozwoju miast”.
Pierwszy w niełaskę Kongresu Ruchu Miejskich – już w 2017 roku – popadł Jacek Wójcicki. Dla Biedronia, jak się okazało, prezydentura Słupska potrzebna była raczej tylko po to, aby zrobić karierę w polityce na arenie ogólnopolskiej i europejskiej. Notabene poza redukcją długu budżetu miasta, nie udało się zrealizować żadnego z poważniejszych postulatów ruchów miejskich, takich choćby jak obniżenie cen biletów komunikacji miejskiej czy wprowadzenie programu rowerów miejskich i rozbudowanie systemu dróg rowerowych[3]. Na polu boju pozostał Jaśkowiak, którego polityka zwłaszcza w drugiej, aż sześcioletniej kadencji (z powodu pandemii lata 2018-2024) w dużej mierze zniweczyła to, co można było poczytywać za osiągnięcie ruchów miejskich osiągnięte w pierwszej jego kadencji.
Ratusz jak twierdza
Obecna sytuacja jest – moim zdaniem – efektem wieloletniego braku społecznego nacisku na władze lokalne. Spowodowane to było kilkoma czynnikami. Wymienię kilka z nich:
Po pierwsze, zaraz po wyborach samorządowych w 2014 roku nastąpiła polaryzacja polityczna. Wielkie spory wokół niezależności sądów, obrony demokracji, aż wreszcie odsunięcia prawicy od władzy, determinowały dyskusję i działania na poziomie lokalnym, zwłaszcza w miastach. Wiele dążeń i postulatów, ważnych dla lokalnych wspólnot, zostało ostatecznie odsuniętych na plan dalszy. Powodzenie wyborcze lokalnych polityków, zależeć zaczęło bardziej nie od tego, co zrobili dla swojej gminy czy miasta, ale po jakiej stronie „wielkiego” sporu się opowiedzieli. Jednocześnie prezydenci dużych miast za niszczenie nie tylko demokracji, ale i samorządów, obarczyli PiS.
Po drugie, przełomowe było tu zabójstwo w styczniu 2019 roku prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, który stał się – dla liberalnej części sceny politycznej – ofiarą prawicowej nagonki. Adamowicz stał się ich ikoną, choć było wiele zastrzeżeń co do tego, jak rządził Gdańskiem. Jego otocznie polityczne bez pardonu zwalczało oddolne ruchy miejskiej i lokatorskie[4].
Po trzecie, z początkiem 2020 roku nadeszła pandemia. Zabójstwo Adamowicza i przepisy sanitarne spowodowały, że lokalna władza w miastach dosłownie „zabarykadowała się” w ratuszach i urzędach. Co więcej sytuacja ta wpłynęła na poziom społecznej aktywności oddolnej, także aktywności protestacyjnej.
Po czwarte, wybuchła wojna w Ukrainie i miejsce wielu ważnych dyskusji na temat funkcjonowania wspólnot lokalnych zajęła dyskusja geopolityczna. Roszczenia wspólnot samorządowych de facto podporządkowywano wielkim strategicznym projektom jak dozbrojenie armii, budowa elektrowni atomowych, czy budowa CPK. Rozwój kraju miały zagwarantować nie zmiany na poziomie lokalnym, ale duże projekty prowadzone centralnie.
Ostatecznie należy stwierdzić, iż wypracowana przez lata ledwie raczkująca partycypacja społeczna na poziomie lokalnym została złożona w ofierze na ołtarzu wielkiej polityki, prowadzonej przez dwa bezwzględnie zwalczające się obozy władzy.
Poznański ruch anarchistyczny nigdy nie twierdził, iż zmiany po 2014 roku były wystarczające, lecz dziś mamy do czynienia z sytuacją kompletnej degradacji polityki lokalnej. Ostatnim swoimi wypowiedziami Jacek Jaśkowiak, który stara się zdyskredytować lokalne komitety i działaczy społecznych, zarzucając im m.in. prywatę i korupcję, ostatecznie odciął się od swojej dawnej wyborczej bazy – ruchów miejskich.
Lech Mergel – jednej z czołowych aktywistów ruchu miejskiego w Poznaniu – reagując na słowa Jaśkowiaka, nazwała taką postawę kacykozą. „Wraz z innymi mało pozytywnymi określeniami – pisze Lechu – wyraża [to] emocjonalną, krytyczną ocenę sposobu zarządzania miastami przez naszych drogich ‘włodarzy’ z ich przybocznymi. W ostatnich miesiącach, i latach, kryzys samorządności nadaje terminowi ‘kacykoza’ nowej, wyrazistej aktualności”[5]. Cytuje Lecha, aby wykazać, że nie tylko ja dostrzegam problem.
Nędza budownictwa komunalnego
Jednym z najważniejszych postulatów dla lokalnych ruchów lewicowych (choć nie wszystkich) i anarchistycznych była kwestia mieszkalnictwa: rozwinięcie budownictwa komunalnego, powstrzymanie eksmisji, ukrócenie wszechwładzy pato-deweloperów itd. Jacek Jaśkowiak pod naciskiem tych postulatów zapowiedział w kampanii wyborczej w 2014 roku wybudowanie – jak rozumiem w ciągu 8 lat, czyli przez dwie kadencje – 4 tys. mieszkań komunalnych. Według danych GUS w latach 2015-2024 (przez 10 lat rządów Jaśkowiaka) wybudowało ich w Poznaniu 819. Jest to liczba porównywalna z tym co wybudowano przez ostatnich 10 lat rządów Grobelnego (w latach 2005-2014 – 797 mieszkań). Rozdźwięk z obietnicą wyborczą jest tu aż nadto dobrze widoczny – zapowiadanej jakościowej zmiany w budownictwie komunalnym mieszkań nie osiągnięto.
Choć wynik z Poznania jest i tak dobry. W tym samym czasie, za trwającej prezydentury Jacka Wójcickiego, w Gorzowie nie wybudowano żadnego mieszkania komunalnego. Żadnego mieszkania komunalnego nie wybudowano też w Słupsku za czasów czteroletniej kadencji Roberta Biedronia (2014-2018). A po jej upływie do dziś powstało ledwie 57 lokali.
Dodajmy, że w ostatniej dekadzie (w latach 2015-2024) oddano w całej Polsce do użytku o ponad połowę mniej mieszkań komunalnych (średniorocznie 1489), niż w dekadzie poprzedzającej ten okres (w latach 2005-2014 oddawano bowiem do użytku średniorocznie 3015 mieszkań komunalnych). Liczby te mówią same za siebie.
W latach rządów Jacka Jaśkowiaka ruch społeczne pomimo trudności starały się występować np. w obronie obszarów zieleni (wymieńmy choćby aktywność koalicji ZaZieleń Poznań, czyli koalicji licznych lokalnych komitetów mieszkańców, oraz anarchistycznej Zielonej Fali). Domagano się zmian w mieszkalnictwie (np. Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów). Jednak wpływ polityczny mieszkańców na struktury lokalnych władz, zwłaszcza od 2019 roku, wyraźnie zmalał. Nadszedł czas, aby to zmienić.
Przypisy
[2] https://nowakonfederacja.pl/wybory-prawda-ekranu-prawda-zycia/
[3] https://pl.wikipedia.org/wiki/Robert_Biedro%C5%84
[5] https://kongresruchowmiejskich.pl/nasze-tematy/demokracja-miejska/item/293-kacykoza-nasza-codzienna