GW: Komornik zapukał do Rozbratu. Co ze skłotem?

GW: Komornik zapukał do Rozbratu. Co ze skłotem?

  • sobota, 17 styczeń 2009
Skłot Rozbrat odwiedzili komornik i rzeczoznawca. Przyszli sporządzić wycenę terenu. Bank, do którego należy działka z Rozbratem, planuje zlicytować ją w ciągu trzech miesięcy. Na skłocie mieszka ok. 20 osób. Kilkudziesięciu aktywistów prowadzi tam jedyne w Poznaniu centrum kultury niezależnej z prawdziwego zdarzenia. Organizują koncerty, wystawy, imprezy, dyskusje. Teren skłotu to, według szacunków anarchistów, pół hektara, na którym stoi 6 budynków. Działkę przy ul. Pułaskiego skłotersi zajęli w 1994 r. Wcześniej działała tam hurtownia i firma Darex. Zostały po niej długi, które przejął Mazowiecki Bank Regionalny i Zrzeszone Banki Spółdzielcze. Bank planuje zlicytować teren, ale jego przedstawiciele nie chcą rozmawiać z mediami. - Jesteśmy profesjonalnym bankiem, nie udzielamy informacji każdemu. Proszę wysłać pytania faksem. Ale dziś na nie i tak nie odpowiemy - mówi Jacek Bagiński, naczelnik wydziału wierzytelności trudnych.
Środowy mroźny poranek. Na Rozbrat przy ul. Pułaskiego przychodzi rzeczoznawca, komornik i policjanci. Chwilę negocjują z anarchistami przy bramie, w końcu zostają wpuszczeni na teren skłotu. Nie mogą wchodzić do żadnego z budynków. - Rzeczoznawca przyszedł na nowo wycenić zajęty przez nas teren - opowiada Marek Piekarski z Rozbratu. Od jego pierwszej wizyty na skłocie minął dokładnie rok. - Udało nam się dowiedzieć, że wtedy wyceniono Rozbrat na 6 mln zł. Teraz jego cena pewnie wzrośnie. Od komornika dowiedzieliśmy się też, że licytacja Rozbratu odbędzie się w ciągu najbliższych trzech miesięcy - dodaje.

Działka zajmowana przez anarchistów jest atrakcyjnie położona. Ale skłotersi liczą, że jej licytacja nie spotka się z dużym zainteresowaniem deweloperów. Potencjalni inwestorzy będą musieli liczyć się z tym, że anarchiści nie oddadzą Rozbratu bez walki.

- Na pewno nie dojdzie do takiej sytuacji, że przyjdzie do nas jakiś facet z nakazem eksmisji, a my grzecznie sobie pójdziemy. Od 14 lat tworzymy historię tego miejsca. Nie zamierzamy się nigdzie przenosić - zaznacza Piekarski. - Nie chcemy iść na noże. Wysyłaliśmy pisma do komornika, banku i sądów. Wszyscy odpisali nam, że nie jesteśmy stroną w sprawie. Nikt nie chce z nami rozmawiać - dodaje Marek Piekarski.

W Europie było już kilka przypadków "uratowania" skłotów. Kiedy w Berlinie usiłowano zlicytować skłot Kopi, który mieści w przedwojennej kamienicy, przez dłuższy czas nikt nie był zainteresowany kupnem terenu. Potencjalni inwestorzy nie chcieli ryzykować zadym z anarchistami, którzy wcześniej setkami wychodzili na ulice podczas demonstracji w obronie Kopi. Po kilku nieudanych licytacjach w końcu znalazł się kupiec, który kupił teren za 800 tys. euro. Znacznie poniżej jego rynkowej wartości. - Kupcem okazała się osoba podstawiona przez albańską mafię - opowiada Piekarski. - Teraz berlińscy anarchiści wynajmują od niej budynek za symboliczną złotówkę - dodaje.

Z kolei mieszkańcy Christianii, legendarnego skłotu w Kopenhadze, zostali uznani przez duńskie władze za społeczność niezależną. Skłot działa już od niemal 40 lat i nie jest zagrożony likwidacją. Co więcej, dziś jest jedną z największych atrakcji turystycznych Kopenhagi.

Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań
Michał Wybieralski, 2009-01-16

Ludzie czytają....

John Deere i rolnicze blokady

15-02-2024 / Kraj

Ostatnie protesty rolników budziły skojarzenia z czasami Andrzeja Leppera. To z pewnością największa mobilizacja rolników od czasów wejścia Polski do...

Oświadczenie w sprawie pobicia

07-02-2024 / Poznań

6 lutego około godziny 9.00 miał miejsce bezprecedensowy atak zatrudnionych przez Duda Development na jednego z uczestników naszego kolektywu, który...

PRZECIWKO WYCINCE LASÓW OCHRONNYCH POZNANIA

05-02-2024 / Poznań

Od kilku lat w polskich miastach , a szczególnie na ich obrzeżach pojawiają się protesty lokalnych społeczności i mieszkańców. Są...

Stop pato-deweloperce! Odwołać wiceprezydenta Gussa

20-03-2024 / Poznań

Poznańskie wydanie Gazety Wyborczej, piórem Piotra Żytnickiego, ujawniło coś, co wiemy od lat – poznański ratusz nie tylko ulega lobbingowi...